Te pieniądze, NASZE PIENIĄDZE !!! wydano na ten chłam tylko dlatego żeby nie dać na "Wyklętego" Konradowi Łęckiemu. Pod przykrywką że na patriotyczne tematy (Paderewski) przecież też dają, a nie tylko na paszkwile oczerniające Polaków ("Pokłosie", "Ida" , antypatriotycznie zrobiony "Tajemnica Westerplatte" itd.) i żeby w razie co? - zamknąć nam usta. Nie ma się co dziwić gdy w zarządzie decydującym na co i komu dać kasę na filmy zasiadają sami polskojęzyczni z Agnieszką Holland na czele.

Ech, czy jeszcze kogoś dziwi, że u nas nikt nikogo z niczego nie rozlicza? Bo mnie już dawno przestało -_-"
Oj mam wielką nadzieję, że to się zmieni... niedługo jak dobrze pójdzie ;p

Zapytaj pajaca Felisa...

Nie przesadzajmy - to kamień milowy w nowoczesnym polskim kinie.

Tak ,raczej betonowa obręcz na szyi polskiego kina.

E tam, nie przesadzajmy. To zwyczajna betonowa cembrowina przy ujściu szamba. Trochę zalatuje, ale szybko się zapomina.

PISF nie dysponuje publicznymi środkami. Dofinansowania realizowane są ze składek dystrybutorów i właścicieli kin. "Nasze pieniądze" mają prawo powiedzieć tylko mieszkańcy Poznania i okolic, bo jedyna dotacja z publicznych pieniędzy pochodziła ze środków samorządu wielkopolskiego.

Byś się chociaż przeszedł na stronę PISF-u baranie, gdzie jak byk masz napisane: Na mocy ustawy o kinematografii z 30 czerwca 2005 r. przychodami PISF są:
dotacja podmiotowa na funkcjonowanie i działalność własną z budżetu ministerstwa kultury;
dotacje celowe z budżetu państwa na realizację zadań inwestycyjnych;
przychody z eksploatacji filmów, do których autorskie prawa majątkowe przysługują Instytutowi
darowizny, spadki i zapisy;
przychody z majątku Instytutu;
środki przyznawane przez ministra kultury z Funduszu Promocji Kultury;
danina publiczna pobierana na mocy art. 19 ustawy o kinematografii, która jest głównym elementem mechanizmu współfinansowania produkcji filmowej w Polsce.

"dotacja podmiotowa na funkcjonowanie i działalność własną z budżetu ministerstwa kultury;
dotacje celowe z budżetu państwa na realizację zadań inwestycyjnych;"
Faktycznie, są dotacje publiczne. Te wyniosły w roku 2014 wg sprawozdań finansowych 10 806 000 złotych. Przeznaczane są głównie na działalność bieżącą instytutu i zadania inwestycyjne, jak nam sugeruje ich opis. To znaczy: pensje, nieruchomości, wyposażenie biur, PR i inne tego typu rzeczy. Część z tych dotacji faktycznie wlicza się w działalność statutową (dofinansowania projektów), ale sprawozdania finansowe na stronie PISF nie precyzują ile.

Ale naprawdę, nawet te 10 milionów to jest dość śmieszna suma. Dajmy na to, Fundusz Kościelny wydał w 2013 roku 94 miliony zł z budżetu państwa na działalność (i emerytury) związków wyznaniowych. Przychody PISF poza dotacjami wyniosły w 2014 roku 166 668 741 zł. Wlicza się w to właśnie danina od mediów, odsetki od pożyczek (bo niektóre projekty właśnie w ten sposób są wspierane), zyski z tytułu praw autorskich i parę innych rzeczy.

Źródło: https://www.pisf.pl/files/dokumenty/sprawozdania_finansowe/sprawozdanie_finansow e_pisf_2014.pdf

Tak naprawdę PISF to chyba najbardziej rentowna polska insytucja kultury, praktycznie zawsze kończy rok finansowo na plusie. A że niektóre projekty okazują się finansową klapą? Cóż poradzić, taki sam problem mają duże studia hollywoodzkie.

Jak z kimś rozmawiasz w cztery oczy to też go od razu wyzywasz?

Przestań mnie bawić ;-) Nie nazywaj podatku daniną. To, że zmusza się kiniarzy i media do płacenia haraczu na PISF nie zmienia faktu, że jest to przymusowy haracz czyli podatek a nie żadna tam danina. Proponuję podziałać trochę na wolnym rynku to może wtedy zrozumiesz jak bardzo bredzisz twierdząc, że PISF ma cokolwiek wspólnego z rentownością. Chyba, że ironicznie nazywasz pensje pracowników PISF rentami - wtedy to faktycznie bardzo rentowna instytucja ;-)

W prawnym slangu "danina" to właśnie podatek i odwrotnie.

Ale w sumie masz rację. To skandal dawać na przetrwonienie tyle publicznych pieniędzy kolesiowi, który wcześniej nakręcił takiego potwornego gniota jak "Italiani".

Po tym filmie dałbym mu dotację najwyżej na używaną kamerkę internetową z Allegro.

Ha ha. Twoja nowa definicja "rentowności" "po polsku" mnie rozbawiła. Nic dodać, nic ująć. :D U nas wszystko co państwo jest właśnie takie "rentowne". Zapewnia renty kumplom królika. A u nas właściwie kumplom kaczora. Kiedyś Donalda, dzisiaj Kaczce dziwaczce :P

Dołożyłeś do tego filmu sześć baniek, a nawet Ci się nie podobał. A ja nic nie dokładałem, a spodobał mi się. Nie uważasz, że to paradoks ?

Niewielu Belgów ogląda polskie filmy. To nie jest paradoks, tylko kretynizm demokracji.