Zazwyczaj nie oglądam komedii romantycznych, ale dla Kate Winslet zrobiłam wyjątek. No i części z Kate dało się oglądać, ale Cameron Diaz grała tak okropnie, że nawet moja matka na to narzekała, a zazwyczaj raczej nie zwraca na takie rzeczy uwagi. Tak sztucznej gry dawno nie widziałam. Tylko raz, gdy zaczęła płakać, było ok.
A mnie dla odmiany drażniła też Winslet z tymi jej rozbuchanymi monologami o niespełnionym uczuciu i nad-ekspresyjnością...nie pasuje do niej rola głupiutkiej angielki:) Z Diaz- bardzo podobało mi się, że jej postać po prostu MYŚLAŁA zwiastunami filmowymi, co kilka razy zgrabnie zaprezentowano, ale to zasługa narracji a nie aktorki, więc... tak, ogólnie była drętwa:)
Wstawki z trailer rzeczywiście były super, ale cała reszta zagrana przez nią - porażka.
Do Winslet faktycznie nie pasują takie romantyczne pieprzenie, ale to chyba kwestia przyzwyczajenia do innego repertuaru..
Zgadzam się, Diaz w ogóle nie powinna była zaczynać zabawę w aktorstwo, porażka.
ja już przewijałem pod koniec filmu, dziwne że wytrwałem sceny Diaz z tym facetem, łzy, łamiący się głos.... cholera jasna ile można. Do tego słaby Joe Black, nigdy nie lubiłem jego gry - taki Jim Carey dla ubogich, głupka nie da się podrobić - trzeba się nim urodzić xD
Film może być ale zbyt długi.