Tych, co widzieli ten film pewnie nie zaskoczę tym, że przez cały czas łapałam się na unoszeniu kącików
moich ust ku górze. Niezwykle ciepły, wszystkie wątki niezwykle mi się podobały, kiedy miał
zaskoczyć zaskakiwał, mimo nieco oklepanych sytuacji (SPOILER: gdy się okazuje, że Olivia i
Sophie to nie kochanki, a córki Grahama), reżyserka rozegrała to perfekcyjnie. Postać Milesa -
przeurocza, aktor ma niezwykłą charyzmę! ^^
Zazwyczaj po komediach romantycznych mam doła, dlatego nie oglądam ich wiele.
Ale po tej wiem jednego: chcę od życia tego, co banalne. Żadnych wymyślnych scenariuszy. Po
prostu szczęścia, miłości i satysfakcji z bycia tym, kim jestem C: