Jest logiczny, wartki, równo zagrany, świetnie zainscenizowany i autentcznie przejmujący.
ARNOLD SCHWARZENEGGER jest z znakomitej dyspozycji. KEVIN POLLAK również.
Odkryciem filmu jest ROBIN TUNNEY, która wygrywa tu połączenie niewinności (dziwictwa?), nawności i rodzącego się erotyzmu.
Zawodzi tylko Gabriel Byrne, który gra diabła w sposób jednowymiarowy. Krzywi gębę, wybałusza oczy, marszczy czoło - tandetne aktorstwo.
Szkoda, bo tekst daje mu pole do popisu. Sceny, gdy wkłada w restauracji kobiecie rękę pod suknię i dotyka piersi wywołują zgorszenie obecnych i zarazem zazdrość! Podobnie gdy jednoczesnie uwodzi wciąż atrakcyjną dojrzałą kobietę i jej córkę. Uprawia seks z obojgiem jednocześnie.
Jest tak zepsuty i rozpasany jak to tylko możliwe.
Pyszne kino.
I na czas seansu wywołuje lęk.
Dokładnie, tylko nie rozumiem, dlaczego ten film ma taką niską ocenę? Jak dla mnie to rewelacja w swoim gatunku.
Akurat Gabriel Byrne jest jednym z najmocniejszych punktów tego filmu. Jako szatan wypada zdecydowanie lepiej niż Pacino w "Adwokacie Diabła".