Kolejna propaganda multikulti.
Cztery europejki, każda z mężem z innej części świata - Hindus, Żyd, Murzyn, Chińczyk.
I są super.
Stary i przygłupi Francuz, który nie rozumie piękna reszty świata. Stara się niby nie urażać, ale ciągle mu się jakieś słowa same wypowiadają o czarnych, o dzielnicach arabskich, co powoduje konsternację u innych.
Jakieś takie to płytkie i żałosne.
Aha, oczywiście na katolicyzm też trzeba pojechać, bo przecież hindi, islam, judaizm są spoko. Tylko Jezus ludzi jakoś boli.
Byłaby to tylko propaganda, gdyby był to film serio, jakiś dramat rodzinny. Przecież to z przymrużeniem oka: lekko, łatwo i przyjemnie. Mój mąż był 17 lat we Francji - przeciętny Francuz podobno taki jest - przywiązany do tradycji, do wszystkiego, co francuskie: kuchnia i wina przede wszystkim! Ale też kultura w rozumieniu sztuki, a napływem obcokrajowców już dawno nie są zachwyceni... A tu dialogi cięte, szybkie, chyba można sie pośmiać, jeśli się chce, a na poważny i głębszy film wybrać sie kiedy indziej. Może "Frantz" Ozona w telewizji w ten wtorek? ale kino+. Też będą Francuzi i ... Niemcy tuż po wojnie. Do refleksji i świetny pod każdym względem.
A może zwyczajnie dzięki technologii (tanie latanie, Internet itd) świat stał się mniejszy i ludzie z różnych kultur łatwiej się spotykają/mieszają?
To nie propaganda - Francja tak właśnie obecnie wygląda, mieszkają w niej ludzie o wielu kolorach skóry, wyznający różne religie. W Polsce tego jeszcze zbytnio nie ma, bo bardziej się opłaca zarabiać w euro, niż w złotówkach - więcej osób wybierze zachód Europy.
"Stary i przygłupi Francuz, który nie rozumie piękna reszty świata" służy m.in do pokazania, że świat się zmienia i nowe pokolenie różni się od poprzedniego.
Co do samego filmu - mi podobał się bardziej od jedynki, żarty nie były, aż tak łopatologiczne ;P
+ Hindus i muzułmanin to nie to samo