Dałbym 10 ale, jak dla mnie, film ma jeden ogromny minus - muzyka. Co jest z tymi azjatyckimi filmowcami? W każdym filmie są jakieś sentymentalne kawalki, ale w IA przeszli samych siebie: ta muzyka zepsuła klimat policyjnego kryminału/thrillera. Rozumiem klasyczne, spokojne kawałki ale tutaj to muzyka jest dla jakichś "płaczków". Nie jestem jakimś wielkim fanem azjatyckiego kina, więc ogromnie mnie razi ta muzyka. Byłem nastawiony raczej na mocne, trzymające w napięciu kino. I, nie chciałem tego mówić, ale Scorsese zrobił lepszą Infiltrację (według mnie). Jednak wciąż, Infernal Affairs to dobry film.
pozdr
Infiltracja lepsza,tak? Cóż powiem tylko tyle ,że porównywanie kina z Hong Kongu ze Scorsesem ,to nie tylko pomyłka ,ale i głupota...Gdyby pokazać zwykłemu człowiekowi oba te filmy ,raczej nie zauważył by,iż jeden powstał na bazie drugiego...Infiltracja ,jest co najwyżej przeciętna w swojej kategorii...Nie mówiąc o porównywaniu ...
Porównuję te filmy tylko dlatego że jeden to remake drugiego. "Gdyby pokazać zwykłemu człowiekowi oba te filmy ,raczej nie zauważył by,iż jeden powstał na bazie drugiego" - tu się nie zgodzę. Bez problemu można zauważyć że Infiltracja powstała na bazie Infernal Affairs (choćby przez fabułę, postacie bohaterów, sceny itp.).
a mnie się właśnie muzyka spodobała:P,a która wersja bardziej mi się spdobała?? Tego sam nie wiem,jednak wiem ,że po obejrzeniu Infernal Affairs(najpierw widziałem Infiltrację)byłem nadal pod wrażeniem....kurde
A ja się właśnie zgodzę, uważam podobnie, muzyka jest nieznośna, zwłaszcza pod koniec nagromadzenie tych sentymentalnych brzmień doprowadziło do sytuacji, że po raz piewszy byłem zadowolony kiedy 'ucieło' mi napisy końcowe na kasecie :) Nie przeszkadza mi to jednak faktycznie nazwać ten film rewelacją - też 9/10.
Hmm, po kolejnym seansie tego filmu daję 10/10 (Infiltracja też ma u mnie 10/10). Po uważniejszym obejrzeniu doszedłem do wniosku, że w IA są lepiej nakreślone postaci i ich wzajemne relacje, np. między kapitanem policji a kretem w mafii. W ich rozmowach i przy tych spotkaniach na dachu widać pomiędzy nimi jakąś więź, przyjaźń, kapitanowi wyraźnie na nim zależy. W Infiltracji już tak tego nie czuć, kapitan zdaje się być jakiś obojętny wobec Costigana, dla mnie te ich relacje są jakieś puste. Kolejnym świetnym pomysłem w IA było porozumiewanie się alfabetem morsa, kompletnie nie rozumiem dlaczego nie wykorzystano tego w Infiltracji. Poza tym IA zdaje się być bardziej mroczny niż The Departed, bardziej taki prawdziwy i jest zdecydowanie lepszy jako thriller. Za to remake, według mnie, sprawdza się bardziej jako film sensacyjny, mocne męskie kino z dużą ilością fuck'ów, headshoot'ów itp. I to do mnie trafia, porcja niezobowiązującej rozrywki, choć przyznam, po obejrzeniu miałem dziwne wrażenie, że film jest jakiś pusty, pozostawał niedosyt. Bodajże na Merlin.pl napisali "najlepszy film Scorsese od czasów Chłopców z ferajny". Osobiście wolę Kasyno niż Infiltrację.
To tyle, oba dostają 10 i idę na śniadanie :P
pozdr