Powiedziałbym, że nawet więcej, niż "spokojnie można zobaczyć". Jest kilka logicznych potknięć, ale jakoś tam się bronią konwencją, która przecież jest super. Film czerpie z kanonu gatunku i robi to sprawnie, nie kombinując zanadto. Mimo upływu tylu lat nic się nie zmieniło i wciąż jeśli dobrze poprowadzi się fabułę według sprawdzonych wzorców, widz będzie się dobrze bawił. Kryminał to kryminał – mają być psychopaci i bandyci, mają strzelać, bić się i wszyscy mieć przerąbane. Bo trochę przewracamy już gatunki do góry nogami i nie zawsze wychodzi to na dobre – rozumiem, że raczej nie da się już zrobić takich historii jak Chandler, gdzie główny bohater nie miał właściwie żadnego tła prywatnego, ale nie może też być tak, że życie prywatne postaci staje się ważniejsze niż intryga (chyba że służy właśnie intrydze). Nie dałem rady zmęczyć "Mare z Easttown", nad którym mnóstwo widzów się zachwyca, bo zamiast historii kryminalnej dostałem historię obyczajową. Za chwilę włączy się erotyka, a tam zamiast cycków będą teletubisie.

Hahahaha - dobre z tymi teletubisiami.Pozdrawiam.