Lubie dziwaczne kino jakie robi DAvid Lynych i DAvid Cronenberg. Obaj ci twórcy należą do najbardziej orginalnych wspołczesnych reżyserów. Onegdaj zakochałem się w BLUE VELVET (9/10) i CZŁOWIEKU SŁONIU(9/10). CEnię również najpopularniejszy obraz Lyncha DZIKOŚĆ SERCA (8/10) oraz mało "lynchowską" DIUNĘ (7/10). O klasie serialu "Miasteczko Twin Peaks" to już nawet nie będe wspominać. W pamięci utkwiło m iteż kilka scen z ZAGUBIONEJ AUTOSTRADY (7/10), a pozytywnie zdziwła mnie cieplutka PROSTA HISTORIA (8/10). Serca mojego nie podbl wczesny film grozy Lyncha GŁOWA DO WYCIERANIA (5.5/10) -choć cenię fo za kilka charakterystycznych scen i klimat. Niejednoznaczy stosunek mam do nieudanego serialowego projektu, który skońcZYł się wreszcie zmontowaniem filmu fabularnego MULHOLLAND DRIVE. I choć MULHOLLAND miało w sobie kilka magicznych momentów, dobre aktorskie kreacje -to trudno mi było sie opzreć wrażeniu, że to film nieco bałaganiarski, którego fabularne niejasonoci nie wynikają z głębokiego zamysłu reżysera, a raczej braku zdecydowanie co do klimatu filmu i sensu opowiadanej historii. Ty mneimeniej oceniłem M.DR. na 6/10.
TERAZ wreszcie przyszła pora na realizowany w Polsce INLAND EMPIRE. I do tego filmu juz na prawdę nie mam serca!!! To trzygodzinna męka!!! Ten film próbuje być thrillerem, psychodramą, kinem eksperymentalnym i metafizycznym na raz! A czym jest? Niczym. To zlepek chaotycznie zainscenizowanych scen i tyle. INLAND EMPRIE che być filmem niejejdnoznaczyym, uciekającym od konkretnych interpretacji... a jest zywczajnym "psedoartystycznym" bełkotem. Brak tu głównego tematu, jasno określonego jądra filmu. Wątki od których obraz Lyncha wychodzi są szybko porzucane i rozpaczliwe zastępowane innymi. Wiele scen mimo użycia technik cyfrowych jest zainscenizowanych nie tyle orginalnie, co zwyczajnie nieudolnie. Wiele filmowych dialogów to zwyzcajna żenada i grafomania w najgorszym stylu. Nie dziwię się czemu ten film spotkał się z fatalnymi recenzjami na świecie. INLAND EMPIRE to nie film fabularny, ale nieduany wizualny eksperyment, którego powstanie napędzało nazbyt wielkie ego reżysera. Trzy godziny spędzona na tym filmie to istna męczarnia. Film nie wciąga, neizby t często straszy (choc mam tu kilka chwil grozy),a pzrez większą część seansy zwyczajnie irytuje. SZkodam mi tylko obsady. Laura DErn gra tu bardzo dobrze. Sporo brawa należa sie też Karolinie Gruszce i Jeremy Ironsowi, którzy jakoś odnaleźli się w tym bałaganie. Mamy tu też godne uwagi epizody Harry Dean Stantona oraz Williama H. Mancy. źle wypadają Justin Theroux i Krzysztof Majchrzak. Weim, że moja recenzja może mocno urazić największych fanów DAvida L. -ale bądźmy sprawiedliwi... wielkie kino to to nie jest. Nawet jeślu urzekł WAs klimat INLAND EMPIRE to trudno nie ulec wrażniu, że mamy tu do z obrazem nie do kończa przemyślanym i nazbyt chatoycznie zrealizowanym. Dla mnie ten film tylko udaje kino artystyczne i ponosi sromotną klęske. Ale to tylko moja prywatna opinia. IE to najgorszy film Lyncha bez dwóch zdań itrudno mi jest komuś go polecić- jeśli chcecie zobaczcie,ale na własne ryzyko.