Pewnie wiele osób zje mnie za moją opinię, ale tak to już w internecie jest, że jak się komuś coś nie podoba, to od razu wołają go od
hejterów i prowokatorów :).

Nie mówię, że film nie mógł się podobać... Osobiście lubię Iron Mana i uważam, że sam Downey Jr. stworzył świetną kreację, która jest
niepodzielnie najjaśniejszym punktem produkcji we wszystkich częściach trylogii. Rozumiem, że wszystkie filmy o Iron Manie muszą być
efekciarskie i skupiają się głównie na akcji: absolutnie mi to nie przeszkadza, ale dotychczas wszystko było tworzone z umiarem. O ile
nigdy od filmów tego typu nie oczekuję realizmu, bo jak można czegoś takiego oczekiwać od filmu, bądź co bądź, sci-fi? O tyle w tej części
producenci OSTRO przesadzili. Wyglądało to efekciarsko, ale sprawiało wrażenie mocno przerysowanej i naciąganej bajeczki. Poza tym
film był straszliwie niespójny. Akcja najeżona patetycznymi, typowo hollywoodzkimi przerywnikami, których nie wciskano nam (albo
przynajmniej nie aż tyle, że głowa od tego bolała) w poprzednich częściach. Muzyka była dobra, ale czasami... zbyt głośna! bywały momenty,
że bohaterowie próbowali przekrzyczeć ogólny chaos panujący na ekranie, a ścieżka dźwiękowa skutecznie ich zagłuszała. Gdybym nie
oglądał wersji z napisami - miałbym spore problemy ze zrozumieniem wielu kwestii. Ogólnie? Klops i niewypał.
Warto też dodać mały realizm efektów specjalnych: postaci wyglądały momentami jak z filmu animowanego, aż oczy raziło. Ogólnie... nie
polecam. Na tle poprzednich części, ta wypada TRAGICZNIE.