Pierwsza część zamierzonej przez Eisensteina trylogii (jak wiadomo z tych planów niewiele wyszło), przedstawiającej dzieje władzy rosyjskiego cara, tytułowego Iwana Groźnego.
Film zaczyna się koronacją Iwana. Później jesteśmy świadkami jego działań na rzecz rozszerzenia granic Rosji, konsolidacji państwa, ukrócenia władzy bojarów itd.
Kino z cyklu "treść pozostawia do życzenia, ale forma olśniewająca". Eisenstein, a więc naczelny reżyser radzieckiej władzy w międzywojennym dwudziestoleciu (z tym, że dzieła realizowane w latach 30. nie zostały zbyt przychylnie przyjęte przez partię) oczywiście staje po stronie cara, przy okazji przyrównując do niego Stalina, ale tak naprawdę wydaje się, że to ma mniejsze znaczenie: to przede wszystkim majstersztyk wizualny.
Początek jest co prawda dość męczący, scena koronacji piekielnie długa, a teatralny sposób gry aktorskiej może wyprowadzić z równowagi, jednak z czasem film zaczyna wciągać, i powoli, przede wszystkim dzięki mistrzowskim, ocierającym się o perfekcję zdjęciom Eduarda Tissego (cóż za światłocienie), baletowemu rytmowi i naturalnie muzyce Prokofiewa, widz najzwyczajniej w świecie, po prostu, zaczyna delektować się oglądaniem.
A więc przede wszystkim forma, ale mnie się bardzo podobało.
hmm... trylogii miało nie być. Trzeb pamięta, kiedy powstawała seria o Iwanie. W latach Stalinizmu.O ile pierwsza część podobała się Stalinowi, a Eisenstein dostał za ten film nagrodę Stalina, o tyle druga część, pokazująca okrucieństwo cara, nie była po myśli Stalinowskiej, gdzie film był elementem ideologii. Reżyser osobiście tłumaczył się i korzył przed Stalinem i osobiście obiecał nakręcić trzecią część, która miałaby być pochwałą rządów Ivana IV Groźnego, jednak pod wpływem traumy, jaką przeżył Eisenstein po krytyce dyktatora, trzeciej części nie nakręcił, gdyż zmarł na zawał serca, ot i tyle w temacie trylogii.....