Film zasługuje na uwagę zwłaszcza biorąc pod uwagę, że to dzieło młodego reżysera. Dość gęsta atmosfera, psychodelia, sami w końcu nie wiemy (do pewnego momentu), co jest prawdą, a co fikcją, czy Jack stracił zmysły, w pewnym momencie nie wiemy, co się dzieje i o co chodzi. Mimo to "Jack goes home" sprawia wrażenie poukładanego, nie czuć tego totalnego zagubienia charakterystycznego dla tego rodzaju filmów. Mętlik w głowie wynika z tej psychodelii, z atmosfery, a nie z nieuporządkowanego poprowadzenia akcji.