Film obrazuje pozycję kobiety w Japonii w czasach, w których powstał. Garbicz pisze "przygotowanie posiłków - oto skala w jakiej główna bohaterka może zaprezentować swoją osobowość". No właśnie, ale jak niesprawiedliwe, rozczarowujące stwierdzenie pada na koniec z ust Michiyo - miejsce kobiety jest przy boku swego męża. Brakowało mi w tym filmie choć krzty jakiegoś zadośćuczynienia. Generalnie główna bohaterka nie dość, że jest nieszczęśliwa jako gospodyni, to jeszcze musi oglądać jak jej mąż pozwala sobie rozpieszczać bratanice, a matka po ucieczce do Tokyo mówi jej wprost "gdybym była matką twojego męża to kazałabym mu się rozwieść". I co dostaje na koniec w nagrodę? Kolejne lata przy garach, może chociaż ukochany kotek da jej trochę radości.
Niektórych wątków zbytnio nie rozumiałem, były może kontrastem dla wątku Michiyo (chodzi o wątek sąsiadki pracującej w klubie Metro, koleżanki odwiedzającej męża w Okularach, uleganie swojej bratanicy przez męża). Choć dodając wątek koleżanki samotnie wychowującej dziecko to może faktycznie rysuje się nam obraz ówczesnych kobiet Japonii, ich sytuacji i próby poradzenia sobie z trudną, powojenną rzeczywistością. Dobre zdjęcia, scenografia ciekawa (miło było podejrzeć chaty Japończyków z tamtego okresu).