PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=104780}
5,3 511
ocen
5,3 10 1 511
Jak uratować mamę
powrót do forum filmu Jak uratować mamę

Podzielcie się proszę swoimi odczuciami po oglądnięciu filmu:)

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) film na 1
no_bo_co

Ale klakierstwo się szerzy na tym forum. ADMINI,GDZIE JESTEŚCIE? zróbcie z tymi użytkownikami porządek!

bart13

To jest absolutnie żenujące, kiedy się oni wreszcie nauczą, że opłacanie ludzi do wystawiania pozytywnych komentarzy ich koszmarnych filmidłom, też musi mieć jakąś odrobinę wiarygodności.

Tutaj to jest wręcz robione na bezczelnego, jakieś jednodniowe konta, oceniony jeden film, wiadomo który, oczywiście na 9-10 bo gdzieżby mniej... aż przykro patrzeć takie to niesmaczne.

ocenił(a) film na 1
Rejka

Ktoś powinien się dowiedzieć, gdzie będzie jakiś seans z reżyserem i wejść razem z tymi dzieciakami, a po seansie ktoś po prostu powinien reżysera "Zmasakrować" słownie na argumenty.

Najlepsze jest to powoływanie się na recenzje dzieciaków, napisane TUŻ PO SEANSIE (Czy reżyser uczył się chociaż podstaw dziennikarstwa w licbazie? Musiał mieć chyba pałę, bo tak to by wiedział, że recenzja tuż po seansie jest niemiarodajna, bo działają na nas emocje i nie myślimy racjonalnie. KAŻDY nauczyciel J.polskiego to powie) i plucie na poważną recenzję. Wcześniej mieliśmy panią Białowąs, teraz mamy pana Zduńczyka.

Serio, chciałem się zająć w przyszłości filmami, animacją...Ale jak widzę takich reżyserów i to całe środowisko, to mocno się zastanawiam, czy nawet iść na studia w takim typie. Problem jest taki, że z jednej strony pewnie doszkoliłbym umiejętności, zdobył jakiś głupi papierek (Ojciec ciągle mi gada „Bez studiów będziesz mógł kręcić filmy, ale to będzie hobby/będziesz dla środowiska amatorem). A z drugiej? Chcę się zająć filmami, a jednocześnie boję się, że przez taką filmówkę/ASP zmienię się w takiego próżnego reżysera-samoluba-idiotę przekonanego o swojej wyższości, jak pan Zduńczyk. Mój ojciec ciągle gada - „Skończysz studia, to poczujesz, co to znaczy być w elicie" - Tak, ale ja chcę kręcić filmy i jednocześnie nie być w kręgu wzajemnego miziania się po czterech literach (a tym dla mnie jest „Elita").

Najgorsza jest ta presja - Za rok matura, muszę się określić, co wybieram, a jak mam pomysł, jak rozwinąć moją pasję? „Róbcie sobie grupy animatorskie/artystyczne, ale bez studiów będziecie amatorami"

Dla mojego ojca Filmowiec niezależny = Skończył filmówkę, ale jest niezależny finansowo od PISFów...

serio?

Kino niezależne (kino offowe) – niezależna, niekomercyjna, czasami amatorska kinematografia. Realizowane filmy to niskobudżetowe produkcje, są przekazem własnej, artystycznej wizji świata. Zazwyczaj są to filmy krótko- lub średniometrażowe – dokumentalne, eksperymentalne i fabularne. Prezentowane są na festiwalach kina offowego, w galeriach sztuki, małych kinach, a czasami w telewizji.

Co w sumie poprawiłbym w tej definicji, to to, że filmy niezależne nie zawsze są niskobudżetowe (Vide: „Upiór w operze" - Najdroższy film niezależny wszechczasów) oraz że nie zawsze lecą tylko w małych kinach, a tak to z resztą się zgadzam.


Ogółem się zastanawiam bardzo mocno, bo z jednej strony nie chcę być tak zepsuty przez świat filmowy i kółko wzajemnej adoracji, jak reżyser tego filmu, a z drugiej strony mam ojca, który uważa, że „Na wszystko trzeba mieć tytuł magistra, jeżeli się chce być poważanym w środowisku". I jestem pośrodku takiej szczeliny.

Najgorsze jest to, że jak się pytam na internecie,czy do kręcenia filmów potrzebne są studia lub studium , to ile osób, tyle odpowiedzi. Ale zazwyczaj mówią jedno: „Profesjonalistą nie jest ten, kto skończył studia, tylko ten, kto ma umiejętności i talent. Większość umiejętności można w sumie się nauczyć z książek lub chodząc na warsztaty/kółko filmowe."


A mój tata na to: „To pewnie wypowiadają się osoby, które nie dostały się na studia" - Szkoda tylko, że nie chce mnie wysłuchać, bo wtedy dowiedziałby się, że osoba, która się wypowiadała w ten sposób, skończyła łódzką filmówkę z kilka lat temu. A tak - W moim kierunku lecą klasyczne argumentum ad terrorem - „Nie chcesz iść na studia? Dobra, tylko mi potem nie mów, że chcesz być profesjonalnym filmowcem!!!". No, profesjonalny filmowiec miałby środowisko kółka wzajemnej adoracji gdzieś.

Ech, z kim ja muszę żyć. Skoro Filmówka ma mi coś ułatwić (np. Dofinansowanie), to jak to jest, że Hoffman, kiedyś niezły reżyser, który się już wypalił, dostaje kasę na jakiś film w kilka miesiecy, maksymalnie rok, a młodzi reżyserzy, w typie Jana Komasy, którzy mają nowatorskie jak na naszą kinematografię pomysły, muszą czekać 8 lat na pieniądze?

Aż przychodzi do głowy cytat z filmu „Jack Strong"(chyba brzmiał tak):

„Młodzi chcą działać, starzy nie pozwalają..."

ocenił(a) film na 7
bart13

Co to za syfiasty post?! -.-'

Załóż jakiegoś bloga, a nie zasyfiasz forum.

A sama bajka całkiem spoko, jest cała masa gorszych i wystawianie 1/10 z rzetelnością nie ma nic wspólnego. W kategorii "dla małych dzieci" na pewno lepsza niż różnego rodzaju 'Miśki w nowym jorku'.

ocenił(a) film na 1
Artemisek

Uwierz mi, nawet małe dzieci nie chciałyby tego oglądać. Może nie tak, że wszystkie, ale większość wolałaby, nie wiem, coś od Disneya, Dreamworksa itp. a nie od jakiegoś pana zduńczyka, który jest beztalenciem i jeszcze ma wielkie pretensje do recenzentów, że ocenili jego film na 3/10. Gdyby pan Zduńczyk rzeczywiście byłby dobrym/profesjonalnym reżyserem, to recenzje i porady psychologów dziecięcych o tym, jak film ma wyglądać, miałby gdzieś i robiłby wszystko po swojemu. W Polsce twórcy animacji zapominają, że jest to nie tylko sztuka scenopisarska, ale przede wszystkim wizualna - Tła owszem, ładne, ale ktoś musi być ślepy,głupi lub opłacony, by powiedzieć tak samo o postaciach.Druga sprawa to psycholodzy marzący o cenzurze, ale w to nie będę wchodzić.

W kategorii „Dla małych dzieci" - Taka kategoria nie istnieje - Animacja, aby osiągnąć sukces finansowy i frekwencyjny, MUSI BYĆ uniwersalna - To jest sekret sukcesu Disneya i Dreamworksa - Robią filmy uniwersalne - Takie, na których świetnie się bawią i dzieci i dorośli. A nie Budżet - Budżet to swoją drogą, ale nie on jest najważniejszy. Jeżeli animacja jest tylko „Dla małych dzieci" - To obejrzy ją kilkaset, maksymalnie kilka tysięcy osób (i to w najlepszym przypadku) i będzie ona porażką.

„Miśki w nowym Jorku" i inny tego typu szajs- zgadzam się, to jest do kitu. Ale dlaczego „miśki" i „Koguty Mańki" nie osiągają jako takiego sukcesu, a dreamworks i tym podobne już tak? Proste- bo Miśki i Koguty Mańki są skierowane tylko do jednej grupy wiekowej, tak jak JUM.

Gdybym mógł, to nie wystawiłbym żadnej oceny, ale coś musiałem zaznaczyć.

Bloga mam, ale nie mogłem się powstrzymać, by to wrzucić, bo tak mnie wnerwia sytuacja na tym forum, ta arogancja i próżność reżysera i całej ekipy, przekonanych o tym, że są nadludźmi, bo skończyli ASP i pracowali 13 lat nad animacją (serio? Ja wiem - Produkcyjne piekło, ale to wygląda tak, jakby z 13 lat temu zrobili część rysunków, potem przestali na 10 lat, i przez następne 10 lat robili sobie balangę, a potem nagle 3 lata temu coś ich naszło, znaleźli te stare rysunki i postanowili sobie zrobić animację, którą obejrzy 200 osób, a wydadzą na nią milion złociszy).

„A sama bajka całkiem spoko, jest cała masa gorszych[...]"

No tak, jest cała masa gorszych...I Jeszcze większa masa Lepszych.

ocenił(a) film na 7
bart13

Co to za brednie? Serio? xD

Po pierwsze po za postaciami animacja stoi na bardzo wysokim poziomie, jest ładna.

Po drugie bajka bardzo podoba się dzieciom, nie wiem skąd masz jakieś inne informacje i nie chce wiedzieć. Mowa oczywiście o dzieciach poniżej 11 roku życia, bo do takich jest kierowana.

Po trzecie to, że masz jakieś dziwne uprzedzenia i wyobrażenia, że kategoria 'dla małych dzieci' nie istnieje, to twój problem nie mój. Włącz sobie mini-mini i skończ gadać bzdury.

Po czwarte, jak można porównywać niszową produkcje, do filmów największych wytwórni lol zwierzogród kosztował 150 milionów, zabawne co ty za bzdury wygadujesz.

Po piąte, Miśki w nowym Jorku nie osiągają sukcesu przez budżet. Nikogo nie stać na lepszą animacje, więc nie jest tak dopracowana, nikt nie wywali 150 milionów dolarów na promocje filmu(kraina lodu) więc film się nie sprzeda, nie będzie znanych głosów i piosenek shakiry. A zarobek w samym usa na poziomie $17,062,499 w istocie jest sukcesem.

Po szóste, piszesz jakieś bzdety że nie mogłeś nie wystawiać oceny lol, zaznaczaj sobie co chcesz, ale bajka jest na światowym poziomie i porównując ją z innymi niskobudżetowymi wypada bardzo dobrze.

Oczywiście rozumiem sam wygląd postaci - może to dla Ciebie przekreślać całą bajkę, są one brzydkie na szczęście potencjalnemu 5 latkowi coś takiego nie przeszkadza.


Na sam koniec - prosta matematyka. Ten film nawet nie kosztował miliona więc dzieląc czas produkcji przez jej budżet wychodzi, że cały budżet "jak wytresować mamę" jest równy no nie wiem 10 sekundom zwierzogrodu? XD

kontaktt

Przeczytałem najpierw "recenzję", potem opinie forumowicza bart13 i zasiadłem z 6 letnią córką do oglądnięcia tego filmu. Powiem tak, co chwilę słyszałem wow, albo a co teraz będzie, albo śmiech, coś czego nie słyszałem na kilku produkcjach Disneya. To jest naprawdę fajna bajka dla dzieci, coś się dzieje, zmierzamy do rozwiązania, wszystko się dobrze kończy itp. itd. A co do reszty zarzutów? animacja dajmy spokój nie razi jest po prostu inna, miejscami bardzo dobra, miejscami słabsza. To nie jest najważniejsze dla małego widza (myślicie, że 6 latek rozróżnia ilość klatek na sekundę, rozdzielczość itp. itd.? no proszę Was, dla niego liczy się treść). bart13 ma syndrom zachodu, jego wielkich studiów, budżetów po n milionów dolarów. Przecież też byłem dzieckiem, wiecie co mnie cieszyło? gra w kapsle, zegarek z siedmioma melodyjkami oraz kilka pikseli na telewizorze, które dawały niesamowitą miodność ówczesnych gier, coś co nie wróci w dzisiejszym zwariowanym świecie zaawansowanych technologii. Dla 6 latka też jest ważne coś innego, coś czego my dorośli czasami nie jesteśmy w stanie zrozumieć, po prostu historia opowiedziana w niezłym stylu, a taka jest w jak uratować mamę. Nie ma tutaj aluzji seksualno-politycznych skierowanych do dorosłych jest proste przesłanie skierowane do dzieci. Gorąco polecam, bo to naprawdę fajne kino.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones