Nie rozumiem fenomenu tego filmu. Wynudziłem się się strasznie. Film jest po prostu niesmaczny. Sceny wzorowane na "Chłopcach z ferajny" i "Ojcu chrzestnym" po prosu mnie śmieszyły i denerwowały. Nawet te same piosenki co w "Goodfellas". Broni się jedynie aktorsko bo naprawdę tu jest nieźle ale reszta to dno i siedem metrów mułu. Scena ślubu zerżnięta z "Ojca chrzestnego", a cała forma z w/w "Chłopcach z ferajny". To ja już wolę Patryka Vegete:D