Bardzo przeciętnę dzieło, a właściwie pastisz, niepotrzebnie przesycone wulgarnością (tak tak wiem, lata 90 takie brudnę więc k..wujmy ile fabryka daje na wzór Vegi) i wręcz niesmacznymi scenami (scena gejowskiego seksu analnego, po co?). Pełne niespołności i banalności, począwszy od głównej postaci, który w ogóle nie pasuje do tej roli, sztuczna dewniana gra aktorska, jego wsiowe teksty niczym Vin Disela w Szybkich i Wściekłych, o totalnej naiwności laski pana gangstera i jego rodziców to nawet nie ma co mówić, oni do samego końca chyba nie rozwikłali zagadki kim jest z zawodu. Do tego nadużywana do bólu czwarta ściana.
Zdjęcia są całkiem udane, dialogi momentami niezrozumiałe, ale to już constant przypadłość polskiego filmu i na koniec muzyka, tu ostro polecieli, dostajemy mix wszystkiego, zupełnie niepasująca do wielu scen, a Extreme Ways by Moby na końcu to już w ogóle kpina.
W mojej ocenie film jest kiepski, ale idzie go zmęczyć, odnoszę wrażenie, że scenarzysta zwyczajnie obejrzał w życiu kilka największych klasyków i ulepił z tego "swoje dzieło" co by wpisywało się w jego wcześniejszą brudną i mroczną twórczość jak Singielka czy Pielęgniarki.