bo nie kumam fenomenu J. Lawrence... Nie widzę nigdzie tego jej geniuszu aktorskiego, a co rok to nominacje. No i Oscar był za bardzo przeciętną rolę....
Widać nie znasz się. Jak większość polskiego społeczeństwa, która obwieszcza samych sobą znawcami aktorstwa.
Zagrała bardzo dobrze, acz przeciętną rolę. Aktorką jest dobrą, to widać, ale produkcja za którą została nominowana i sama postać nie była najtrudniejsza do zagrania. Z drugiej strony, czy by dostac nagrodę koniecznie trzeba wydzierać z siebie flaki, grac psychopatę, zranioną do granic mozliwosci kobietę (zgwałconą, bitą, czy zmieniającą płeć)? Moze czasem wystarczy dobrze zagrać "normalną rolę" i wnieść w nią coś, co sprawi, że będzie unikalna.
Gdyby Twój zawód polegał na znajomości kina to wiedziałbyś jak 90% kinomanów i 95% krytyków, że najlepszą jak dotąd rolę zagrała w filmie "Do Szpiku Kości". A reszta, owszem, może i dobrze zagrane, ale nie wybitne aby je nagradzać. A co do pojechania.... wali mnie to, czy ktoś się przejmuje tym co napiszę... mam ciekawsze sprawy na głowie ...
Nie za bardzo rozumiem, co ten post miał wnieść do tematu. Za pewne nic, bo zupełnie z żadną z poprzednich wypowiedzi nie jest powiązany.
Zajmuj się więc ciekawszymi sprawami.
Też nie rozumiem tego fenomenu, owszem bardzo ładna jest, sympatyczna, taka koleżanka z sąsiedztwa. Jednak aktorsko wypada średnio, ale nie wiadomo, czy za kilka lat nie będzie lepiej jeszcze grała. Ale znając Hollywood wtedy już nie będą jej tak doceniać. Tak już mają.