PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=706209}

Kapitan Ameryka: Wojna bohaterów

Captain America: Civil War
7,5 182 516
ocen
7,5 10 1 182516
7,5 36
ocen krytyków
Kapitan Ameryka: Wojna bohaterów
powrót do forum filmu Kapitan Ameryka: Wojna bohaterów

No więc.. mamy takiego Kapitana Amerykę który od kilku filmów broni, ratuje, jest szlachetny ale nie naiwny, jest człowiekiem który walczy o ideały w tym brutalnym świecie pomimo ze wie jak to jest beznadziejne - ale ktoś musi. Bohater narodowy Ameryki (stawiają mu muzea), bohater Drugiej wojny Światowej, lider Avengers szanowany przez nich wszystkich , mający bromance ze Starkiem dla którego także jest autorytetem większym niż on sam (czyli że Tony uważa go za lepszego od siebie), ktoś kto będzie walczył przeciwko wszystkim jeśli będzie trzeba, megaautorytet. Robią z nim karty. Coulson kolekcjonował.
I mamy takiego Tony'ego Starka który jest swój chłop, ale też omal nie zniszczył świata przez kreację Ultrona - chwilkę temu.
Nagle film stwierdza że Steve Rogers to ten facet którego wszyscy uznają za tego złego.. bo tak a Tony Stark stanie się pupilkiem władzy i nowym liderem Avengers. Bo tak.
Stark rozłamuje zespół wiedząc że Rogers ma rację i wiedząc że nigdy nie podpisze, więzi Wandę.. bo tak.. I w ogóle Tony jakby nagle gdzieś stracił swój geniusz bo robi z siebie debila co chwilę w ten lub inny sposób? Why? Bo tak.
Nie ma to jak zapamiętanie hasła z Sokovii "together".
Jak w ogóle Avengers mają reagować na cokolwiek skoro muszą do tego dostać pozwolenie?
Co Avengersów obchodzi decyzja rządu czy rządów? Przecież po pierwszych "Avengers" sami się wyrwali spod kontroli.
Ross serio mówi i zdezaktywowaniu grupy? Hej, Avengers istnieją bo istnieją zagrożenia. DOSŁOWNIE dlatego Fury stworzył The Avengers. No i jak te zagrożenia nadejdą - to co ?
O ile rozumiem motywację T'Challi i poniekąd Visiona o tyle Rhodes stający przeciw Kapitanowi? Spider Man ruszający do walki przeciwko żywej legendzie Ameryki i świata ? Tony Stark przeciwko Capowi w walce? O to ? Seriously?
Facepalm.
Łomotanina na lotnisku, czyli "łubudu" dla łubudu" (wiecie, bez uzasadnienia). Mały morał"wiecie dzieci, jak się bijecie i do siebie strzelacie to może komuś stać się krzywda". O tak, wiem o tym, dlatego DOROŚLI starają się tak nie robić.
Rajd Bucky'ego po klatce schodowej wypełninej komandosami z bronią maszynową którzy mają strzelać by zabić.. Ale jakoś nie strzelają.
Tony Stark który doskonale wie kim był Bucky i że zabił mnóstwo ludzi ale akceptujący to - NAGLE stwierdza "Hej, ale tu chodzi o MNIE - to już inna sprawa".
Co nie jest w sumie takie złe, tylko nagle z jakichś powodów zapomina o złapaniu mordercy w komorze który to wszystko sprowokował - i jest gotowy ciężko pobić - a może i niechcący zabić - swojego wielkiego przyjaciela, dowódcę i autorytet moralny który robi dla Bucky'ego to samo co zrobiłby dla Tony'ego.
Już wspominać o takich kwiatkach jak walka zwykłych ludzi w walce wręcz z superpakero Buckym - wiecie, młoda Carter, Natasha, T'Challa bez sprzętu...
A, i hej - on ich akurat nie pozabijał. Why? no bo wiecie, mieli się pojawić w filmie dalej, itd. Acha. Czemu w takim razie pojawili się w tej walce?? Yyyy.. No wiecie, akszyn, ma się dużo dziać, kogo obchodzi jakiś sens czy wytłumaczenie..
Albo na początku Romanoff jakoś przetrzymująca wybuch granatu w małym pomieszczeniu (furgonetce) i nie mająca nawet po tym problemów ze słuchem. Superkobieta po prostu.
Jest tutaj sporo fajnych rzeczy.. Ale.. no po prostu... W sumie.. To nie jest dobry film.
I tyle.

Rozgdz

1. Stark stworzył Ultrona z Bannerem, nie zrobił tego, bo tak mu się chciało, tylko dlatego, że Wanda namąciła mu w głowie, sprawiła, że przypomniał sobie stany lękowe i zobaczył martwych przyjaciół, a więc miał plan, by skonstruować coś, co pozwoli odejść Avengersom na emeryturę.
2. Ameryka walczył o wolność, a Stark pod wpływem wielu bardzo poważnych i ciężkich sytuacji życiowych (poczucie winy przez skonstruowanie Ultrona, stany lękowe, wizja śmierci przyjaciół, odejście Pepper, kobieta na początku filmu dobiła go kompletnie, widać też na początku, że nadal go męczy to, iż był oschły dla swoich rodziców, przed ich ostatnim spotkaniem, opowieścią o synu, który zginął w Sokovii, na poczekaniu tyle powodów znalazłem) , stwierdził, że trzeba skończyć z samowolką.
3. To nie Stark rozłamał zespół, tylko Rogers, Tony sam powiedział, że jest w stanie przyjąć jakąkolwiek kontrolę, moim zdaniem miał na myśli, że można by popracować nad ustawą, żeby uzyskać kompromis dobry dla wszystkich.
4. Nie rozumiem, co Ci nie pasuje w tym, że War Machine był przeciw Kapitanowi. Dobrze wiesz, że to żołnierz, więc robił to co do niego należało, czyli wykonywał rozkazy. Spiderman został po prostu kupiony przez Starka, jest młody, niedoświadczony. Stark dał mu kostium, a on po prostu poszedł za nim. To dlaczego Stark był po stronie rejestracji już Ci napisałem.
5. Ta "łomotanina" była uzasadniona, Stark i reszta chcieli pojmać Bucka, a Rogers z Buckiem chcieli dostać się do Quinjetu, żeby polecieć na Syberię, bo myśleli, że Zemo chce obudzić pięciu pozostałych Zimowych żołnierzy, plan był zupełnie inny, który łyknęli wszyscy.
6. Widziałeś kto uruchomił tryb Zimowego żołnierza w Buckym, po prostu nie dostał od Zemo takiego rozkazu, by ich wymordował, dlatego zarzut, że Buck nie zabił Starka, Romanoff, Carter i T'Challi jest nieprzemyślany.

Starałem się odpowiedzieć na te zarzuty, które umiałem. Moim zdaniem, ocena 5 to za mało, 7 co najmniej.

ocenił(a) film na 5
juchacz17

Cóż efekty są fajne a aktorzy jak zwykle się starają, Robert Downey Junior nie spoczywa na laurach i stara się wycisnąć maks z tej roli, świetni Brühl, Freeman... Niektóre sceny naprawdę świetne -pościg w tunelu, Bucky i Falcon gdy Steve pocałował młodą Carter.. są dobre żarty np "Nienawidze cię" Falcona do Bucky'ego...
1. No wiem. Nie rozumiem, co z tego?
2. Facet ma swoje problemy. Jak i Kapitan , jak i Natasha - to też wiem. I omal nie zniszczył świata. A w tym filmie omal nie zniszczył Avengers. A właściwie zniszczyłby gdyby nie Cap który zadeklarował się że w razie zagrożeń wróci na posterunek z pozostałą częścią ekipy.
O ile rozumiem stworzenie Ultrona o tyle "rozłam w 5 minut i wojna ze Stevem Rogersem" wziął się po prostu z powietrza.
A - Cap też ma tutaj swoją tragedię którą szanuje tylko Natasha - śmierć Peggy. Czemu Tony'ego to nic nie obchodzi?
Co się k.. stało z Iron Manem?
On ZNA, PODZIWIA Rogersa, jest jego PRZYJACIELEM. WIE że jeśli Rogers uzna coś za niesłuszne to się nie złamie. On go bardzo dobrze ZNA.
3. Zespół rozłamał Stark. On podpisał, on przekonywał i ON NIE JEST LIDEREM i DOWÓDCĄ. Jest nim Cap. Stark zaczął ni z gruchy ni z pietruchy w tym śmiesznie krótkim ograniczeniu czasowym (gdzie się pali? kolejny debilizm) załatwiać sprawy za plecami lidera grupy - gdy ten już się wypowiedział na ten temat - jednocześnie partoląc to dokładnie w tym kierunku aby zrazić Rogersa. Wyjściowa sytuacja - Avengers działają bez nadzoru, na własną odpowiedzialność. toStark daży do zmiany i daje na to Rogersowi... 4 minuty ? WTF ?
I hej, czy zespół nie miał być pod egidą ONZ? To jakim cudem rozkazy wydaje Ross? Co on ma tu do gadania? Jest tylko politykiem amerykańskim.
4. Capitan jest właśnie idolem żołnierzy... Znał też Rogersa osobiście, jest w tym od pierwszego Iron Mana. Rogers jest cześcią ameykańskiej kultury, symbolem. Spider Man uczył się o Capie w szkole, był pewnie w jego muzeum i podziwiał go jako lidera Avengers. Stark WIE że Cap się nie ugnie jeśli uważa że sprawa jest słuszna (działał tak całe życie. Hej, nawet tak zginął). I wie że Rogers ma rację. A mimo to kretyńsko naciska.
5. Tak Stark zebrał swoich żeby rzucili się z piąchami na Rogersa gdy wiedział że ten nie ustąpi.. zarzucił też Rogersowi różne rzeczy podczas gdy Rogers udowadnia CAŁYM SWOIM ŻYCIEM że tak nie jest. I w sumie nie byłoby to takie złe gdyby właśnie nie był to Cap z poprzednich filmów. I gdyby nie to że walka polega na cóż, robieniu krzywdy - i komuś może się ona stać. Cud że tylko jednemu. Ktoś mógł zginąć.
Stark w ogóle nie myśli w tym filmie.
7. Bucky nie bije ludzi żeby ich pobić, on ich zabija. Zabił inne osoby w budynku na swojej drodze (co jest wspomniane w filmie - ale tych akurat nie). I jeszcze walczyli jak równy z równym z gościem który przed chwila rozerwał gołymi rękoma pancerną kapsułę. No sorry :)

Właściwie zastanawiałem się czy nie dać niższej, ale to film wciąż lepszy od TDKR Nolana któremu dałem jednak cztery gwiazdki. Z drugiej strony gorszy od drugich Avengers - tam chyba w żadnej scenie nie czułem po prostu zażenowania.
I to jak on na siebie biegną... Chyba najgłupsza scena w filmach superhero ever. Może z wyjątkiem odwracania czasu przez Supermana...
Strasznie to wszystko jakieś takie "komiksowe" z czasów gdy uważano że "komiksowe" równa się - głupie.
Jako dzieciak się z tym nie zgadzałem, uważałem że komiksy nie są głupie i nie widzę dzisiaj powodu aby zmieniać zdanie.

Rozgdz

1. To, że Ultron nie został stworzony od tak, bo ktoś miał takie widzimisię, tylko było kilka przyczyn.
2. Oficjalnie, Avengers zostało rozwiązane, nieoficjalnie wciąż istnieje, bo jak sam powiedziałeś "Avengers istnieją bo istnieją zagrożenia". Dlaczego za tragedię, uważasz śmierć osoby, która po prostu zmarła. Ona nie zginęła, nikt jej nie zamordował, po prostu miała swoje lata i miała prawo odejść. Uważam, że to co Stark czuł, jest o wiele większą tragedią, jeśliby zliczać wszystko to co mu się przytrafiło i to co spowodowało, że podpisał rejestrację. To, że Stark był fanem Kapitana Ameryki w dzieciństwie, to każdy wie, ale wiesz, że czuł też zazdrość? Howard był nim tak zafascynowany, że nie zuważał Tony'ego i nie czuł od swojego ojca, tego czego powinien. Świadomość, że to co postanowi Rogers sprawia, że powinien od razu sam powinien odpuścić?
3. Zespół rozłamał Steve, to on nie dał sobie nic wytłumaczyć, tylko całą rejestrację odebrał jako atak na swoją wolność, zamiast próbować dojść do jakiegoś kompromisu. Może i Stark nie jest liderem, ale miał największy udział, ze wszystkich, by powstało coś takiego jak Avengers. Nawet jeśli Kapitan był Twoim zdaniem dowódcą, to znaczy, że reszta drużyny nie może mieć własnego zdania, co do rejestracji?
4. Aha, czyli to, że jest idolem żołnierzy, znaczy, że wszyscy Amerykańscy żołnierze z Rhodsem na czele, powinni być po jego stronie? Rhodes miał swoje rozkazy i był najbliższym przyjacielem Starka. To samo z Parkerem, to że uczył się o Kapitanie w szkole, znaczy, że musi być od razu jego idolem i wychwalać go na kolanach? To już raczej mógłby być idolem Iron Mana. Stark go trochę zaszantażował i przekupił strojem, ktoś kto ma 17 lat, raczej nie myśli racjonalnie w takiej sytuacji.
5. Stark miał pojmać Rogersa i resztę, bo nie zgodzili się pójść dobrowolnie. Fakt, że Zimowy żołnierz był po ich stronie i jednocześnie był jedną z najbardziej poszukiwanych osób na świecie, wcale nie przemawiał na ich korzyść. Znowu Ameryka nie chce dać sobie nic wytłumaczyć i pójść na jakiś kompromis.
6. Połknąłeś chyba punkt :D
7. Można to uznać za zbieg okoliczności, że ich nie zabił. Każdą z tych czterech osób, mam na myśli Starka, Carter, Romanoff i T'Challę oddala od siebie, bo widać ewidentnie, że ma cel dostania się do śmigłowca. A kapsułę, kajdany i metalowe części, które miały go zatrzymać rozerwał swoim metalowym ramieniem, które były silniejsze po prostu, ale nie nie wiem w jakim stopniu, mnie akurat nie dziwi, bo w komiksach miał nawet możliwość wysyłania promieni elektromagnetycznych.

Jedni mają problem, że Mroczny Rycerz Nolana jest za mało komiksowy, a ty masz problem do Kapitana Ameryki: Wojny Bohaterów, że jest za bardzo komiksowy. Wytłumacz mi, jak można mieć, żal do ekranizacji komiksowej, że jest za bardzo komiksowa, bo nie wiem czy zdajesz sobie z tego sprawę, ale po prostu głupio to brzmi.

ocenił(a) film na 5
juchacz17

"Jedni mają problem, że Mroczny Rycerz Nolana jest za mało komiksowy, a ty masz problem do Kapitana Ameryki: Wojny Bohaterów, że jest za bardzo komiksowy. Wytłumacz mi, jak można mieć, żal do ekranizacji komiksowej, że jest za bardzo komiksowa, bo nie wiem czy zdajesz sobie z tego sprawę, ale po prostu głupio to brzmi."

Wytłumaczyłem ci właśnie to w ostatnim akapicie, przeczytaj ze zrozumieniem.

"Dlaczego za tragedię, uważasz śmierć osoby, która po prostu zmarła. Ona nie zginęła, nikt jej nie zamordował, po prostu miała swoje lata i miała prawo odejść. "
Rozumiem że jak ci umrze matka, to nie będzie tragedia, tak ?

Sorka, bez urazy, ale dyskutowanie z tobą nie ma sensu. Już ci wszystko napisałem a ty nie masz argumentów. Jeśli starasz się nie zrozumieć, to już nie jest moja sprawa.

Rozgdz

Próbujesz brać na poważnie ekranizację komiksową i tu jest twój problem, zamiast podejść do tego z dystansem. Porównujesz moją matkę do laski, która dłuższy czas olewała Rogersa, jakoś kiedy wydawało mu się, że Bucky zginął, przyjął to z takim "to jest wojna, na wojnie muszą być ranni" więc dlaczego nie mógł przyjąć śmierci Peggy w sposób "miała swoje lata, więc miała prawo odejść" taka trochę hipokryzja, bo Bucky był mu o wiele bardziej bliższy, to nie Ty kończysz dyskusję, tylko ja, za takie idiotyczne porównania.

ocenił(a) film na 7
juchacz17

"Rogersa, jakoś kiedy wydawało mu się, że Bucky zginął, przyjął to z takim "to jest wojna, na wojnie muszą być ranni""
O, z tym się nie zgodzę. Cap próbował zalać się w trupa w zniszczonym barze (choć wiedział, że nie może, ale i tak próbował, mając nadzieję, że się uda) i płakał takim prawdziwym, szczerym płaczem (zapuchnięte oczy, czerwona twarz, podciąganie nosem). A później przyrzekł, że zniszczy Hydrę i wszystko, co stanie mu na drodze. Dla mnie przyjął śmierć Bucky'ego (swojego najlepszego przyjaciela, tak naprawdę swoją jedyną rodzinę) o wiele bardziej emocjonalnie od śmierci Peggy.

Bianka_Lg

Chęć zalania się w trupa, kiedy wiesz, że nie możesz tego zrobić. Logiczne. Ja jakoś tego nie poczułem.

ocenił(a) film na 7
juchacz17

A czy człowiek w żałobie postępuje logicznie? Nie da się ukryć, że Bucky był dla Steve'a ważny jak diabli, więc ten musiał cierpieć. Wiedział, że nie może się upić (wspomniał, że Erskine mu to powiedział), a i tak siedział pośrodku zdemolowanego baru, rycząc i próbując się uchlać. Po śmierci Peggy popłakał, a potem wziął się za podrywanie jej siostrzenicy.

Bianka_Lg

No w sumie, po śmierci Bucka podrywał samą Peggy, więc hmmm, można by powiedzieć, że co jakaś ładna dupa przeleci mu przed nosem, szybko zapomina o żałobie. :v

ocenił(a) film na 9
juchacz17

Weź pod uwagę, że to były czasy II WŚ. Nam się to wydaje niezrozumiałe, ale ludzie próbowali żyć choć trochę normalnie mimo wszystko. Przecież wiemy, że młodzi brali śluby nawet podczas okupacji, czy Powstania Warszawskiego. To dlaczego Cap nie miałby próbować związać się z Peggy po stracie przyjaciela? Wtedy prawie KAŻDY kogoś tracił.
Swoją drogą Cap poznał Peggy długo przed śmiercią Buckyego i się w niej zakochał, więc taka instynktowna próba zbliżenia się do niej po dużej stracie emocjonalnej nie jest niczym dziwnym, czy niestosownym.

descolada

Wiem, ja tylko lubię się przyczepiać do takich szczegółów :D

ocenił(a) film na 9
Rozgdz

W mojej ocenie jest to bardzo dobry film w swoim gatunku. Przecież nie jest to kino psychologiczne i doskonale o tym wiemy.

1. Chociaż raz nie mieliśmy głównego negatywnego bohatera, który chciałby zdobyć władzę nad światem (zieeew!). Dostaliśmy niepozornego, upartego, zrozpaczonego i mszczącego się za wyimaginowane krzywdy everymana. No prawie everymana, bo przecież był w jakichś tam siłach specjalnych Sokovii.
2. Motywacja IM jest dość jasna - poczucie winy za wcześniej popełnione błędy. IM utracił zaufanie do własnych osądów (przynajmniej początkowo) i uznał, że potrzebny jest zewnętrzny nadzór nad jego działaniami. No ale jest też egocentrykiem i megalomanem, więc nadzór miał dotyczyć wszystkich Avengersów, a nie tylko Tony'ego! ;-)
3. Motywacje Capa też są dość oczywiste. Cap po aferze z Hydrą infiltrującą SHIELD utracił z kolei zaufanie do wszelkich instytucji rządowych. Uznał, ze może polegać jedynie na własnym osądzie i nikt nie powinien próbować go ograniczać. Dodajmy do tego jego bezpośrednie doświadczenia z totalitaryzmami II WŚ i mamy cały pakiet jego przekonań politycznych w chwili podejmowania decyzji o niepodpisywaniu Porozumienia.
4. Pozostali uczestnicy dzielą się według różnych kluczy: podzielanych poglądów, przyjaźni (War Machine + IM, Falcon + Cap), zbiegu okoliczności (Spider Man / Ant Man). Czarna Wdowa próbowała zostać "pomiędzy".
5. Dlaczego reakcja IM na informację, że oto przed nim stoi morderca jego rodziców miałaby być nielogiczna? Przecież to tylko człowiek, a w dodatku ten konkretny człowiek kieruje się emocjami wyjątkowo często. Nie sądzę by ktokolwiek potrafił zachować zimną krew w sytuacji takiej bezpośredniej konfrontacji z zabójcą najbliższych mu osób.
6. W przeciwieństwie do Juchacza uważam, że głównym źródłem problemu jest Tony, który miota się, jest niekonsekwentny i emocjonalny w swoich wyborach. Ale jakże w tym zachowania jest ludzki! Cap jest opoką i busolą dla pozostałych Avengersów i takie jest jego zadanie.

Reszta to fajerwerki cieszące oczy.

Oczywiście film nie jest wolny od dziur i każdy je dostrzeże w różnych miejscach. Mnie najbardziej bawi próba zgadywania ile czasu trwała podróż Capa i Falcona z Londynu do Wiednia, po pogrzebie Peggy na miejsce wybuchu. Więc granat w furgonetce Wdowy to pikuś. No ale bądźmy wyrozumiali. Przecież swego czasu Superman zakręcił Ziemią w drugą stronę i ... cofnął czas :)

Daję temu filmowi wysoką ocenę w jego klasie, ale nie próbowałabym go wpychać pomiędzy prawdziwe arcydzieła. Cieszę się jednak, że Marvel konsekwentnie budując swoje uniwersum, tak podniósł konkurencji poprzeczką. (Batmany Nolana są wyjęte z tej dyskusji).

ocenił(a) film na 7
descolada

"le czasu trwała podróż Capa i Falcona z Londynu do Wiednia, po pogrzebie Peggy na miejsce wybuchu" - mnie bardziej bawi próba zgadywania, ile trwała podróż Zemo z Berlina do Moskwy, a potem do bazy na Syberii. Zemo dotarł do Moskwy komercyjnym lotem, a potem przemierzył pół Syberii jakimś pługiem (według internetu ta droga powinna zająć mu od 12 do 16 godzin, a doliczmy do tego jeszcze lot z Berlina do Moskwy) i wyprzedził lecących Jetem Capa i Bucky'ego o kilka godzin. Zatrzymali się gdzieś na randkę :P? Sama scena zdobywania Jeta też jest trochę kwikaśna - dlaczego Vision zburzył wieżyczkę, zamiast zwyczajnie strzelić do Jeta? Dlaczego Steve i Bucky biegną zwykym truchtem, zamiast znowu popisać się swoim super-przyśpieszeniem? To są błędy, które łatwo wyłapać i film ma ich nie mało, przez co uważam go o oczko, a nawet dwa gorszego od CA:WS, ale to wciąż naprawdę dobry film z gatunku superhero.

Bianka_Lg

Czasem większe nielogiczne rzeczy robimy też w życiu, więc czemu do filmu się przyczepiać mamy? Po prostu tak było i już.

ocenił(a) film na 7
juchacz17

Wiesz, jakbym ja potrafiła biec znacznie szybciej niż normalny człowiek, a sytuacja wymagałaby pośpieszenia się (lotnisko), to raczej skorzystałabym z tej umiejętności, zamiast biec zwykłym truchcikiem, jak zrobiła to parka naszych super-żołnierzy. Gdyby nie zwlekali, Vision zapewne nie zdążyłby zareagować. Ot, taki błędzik, który łatwo rzucił mi się w oczy.

Bianka_Lg

Ja nie zwracałem uwagi jakoś, pewnie dlatego, że byłem zbyt podjarany filmem :v

ocenił(a) film na 5
descolada

1)Bruhl grający Zemo bardzo dobry, ogólny pomysł na postać też, ale plan lekko naciągany i wytłumaczenie -jak rodzina w domu z dala od miasta zginęła? Przecież przeżyło sporo ludzi nawet na latającej skale. Bo to o ta akcję chodziło? Czy nie?
2. Motywacja IM jest .. właściwie jej brak. Te zagubienie zostało rozwiazane w EoU gdzie naprostował go Cap i na te wszystkie lęki jak będziemy walczyć w tymi WIELKIMI zagrożeniami -Cap powiedział mu - "together".
I gdy Ultron zapytał jak go pokonają, Stark popatrzył na Rogersa, potem na Ultrona i powiedział -"Together". A potem Avengers Ultrona "together" pokonali. AoU zbudował bromance pomiędzy Starkiem a Rogersem gdzie Rogers był takim mentorem Tony'ego , zbudował też Iron Mana jako część drużyny a nie indywidualistę. byłą to zrezsztą kontynuacja wątku miedzy nimi z pierwszych Avengers.
mogę zrozumiec motywację Starka w stylu Natshy - dobre dla uspokojenia nastrojów, w sumie warto by Avengersów ustabilizowac prawnie, itd. Tylko to jest temat do dyskusji przy kawce i ciastkach i konsultacjach z prawnikami, może z przyjaciółmi w rządzie , itd.
Tymczasem Stark nagle zaczyna nagl;e zachowywać się jak kurczak biegający dookoła podwórka , z gdakaniem i machaniem skrzydłami. Widzę co się dzieje, ale sensu to nie ma a głupio wygląda.
3.Cap ma motywację prostą - chce działać na własną odpowiedzialność ( Avengers zresztą wyrwali się jako grupa spod kontroli SHIELD i rządu na koniec pierwszego filmu) dałby się w sumie przekonać -rozmowa ze Starkiem - ale oczywiście - nikt z nim specjalnie nie rozmawia (bo dają mu na to ze 4,5 minut) a w dodatku Tony "zachęca" go kompletnie bezsensownym uwięzieniem Scarlet Witch (WTF?)
4. Pozostali uczestnicy dzielą się według różnych kluczy: podzielanych poglądów, przyjaźni (War Machine + IM, Falcon + Cap), zbiegu okoliczności (Spider Man / Ant Man). Czarna Wdowa próbowała zostać "pomiędzy".
Wszystko fajnie, tylko to nie nastolatkowie (z jednym wyjątkiem), to a Cap to nie jest randomowy koleś żeby skoczyć na niego z pięściami czy karabinem maszynowym ot tak. To jest papież Franciszek, John Rambo, Arnold Schwarzenegger, Ronald Reagan i Hans Kloss w jednym. To legenda. I dowódca Avengers.
5. Dlaczego reakcja IM na informację, że oto przed nim stoi morderca jego rodziców miałaby być nielogiczna? Przecież to tylko człowiek,"
To Iron Man, doświadczony Avenger. Zaakceptował Bucky'ego , wie na czym polega różnica - walczył z nim wcześniej gdy ten był w transie. Bucky próbował zabić Capa, próbował zabić Falcona, przestrzelił kiedyś Natashę na wylot potem próbował ją zabić ze 2 razy. Wszyscy oni bez problemów to zrozumieli i zaakceptowali.
Wybuch gniewu jest zrozumiały, może nawet pojedyńczy atak, ale to ?On strzelił do Rogersa? No, chyba że po prostu stwierdzamy że Tony Stark to tak naprawdę głupi, niedojrzały gnojek a nie żaden superbohater czy coś - który jest w stanie zakatować prawdziwego przyjaciela aby popełnić morderstwo na człowieku którego pozbawiono własnej woli i był tylko bezwolnym narzędziem, niewolnikiem.

Problemem filmu jest po prostu głupi scenariusz który karze być Starkowi siłą sprawczą i każe mu się zachowywać jak kompletny kretyn a nie postać która do tej pory znaliśmy z filmów, dodatkowo wyrzucający (mam na myśli scenariusz) za okno wszystko na temat przyjaźni Starka z Rogersem budowanej przez dwie części Avengers - oraz całą legendę Kapitana którego nagle wszyscy zaczynają traktować jako randomowego kolesia zamiast prosić o autograf czy wspólne zdjęcie(pamiętasz zachowanie Coulsona?)

Gdyby film był po prostu o nawalaniu się superbohaterów z pretekstowych powodów - logika nieważna, liczy się "awsomness" - to spoko, nie widzę problemu, jestem na tak.
Ale ten film próbuje przekonywać że ma fabułę, głębię i psychologię na pewnym poziomie - i praktycznie wszystko partoli.
Pierwszy raz oglądając film Marvela mam wrażenie jakby ktoś co chwila lał mnie w twarz zdechłym karpiem.
Jak się komuś podoba to ok, dla mnie to jest po prostu dziwne.

ocenił(a) film na 7
Rozgdz

"1)Bruhl grający Zemo bardzo dobry, ogólny pomysł na postać też, ale plan lekko naciągany i wytłumaczenie -jak rodzina w domu z dala od miasta zginęła? Przecież przeżyło sporo ludzi nawet na latającej skale. Bo to o ta akcję chodziło? Czy nie?"
To akurat łatwo wyjaśnić. Thor i IM w końcówce rozbili skałę na kawałki, które nie spadły z powrotem w jedno miejsce. Bez problemu mogły zniszczyć również przedmieścia czy domy na uboczu. Zemo mówił przecież, że odkopywał ciała przez dwa dni. Jeden z fragmentów mógł spaść więc na dom.

ocenił(a) film na 5
Bianka_Lg

O, to już coś :)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones