szkoda tylko, że w dokumencie nie zawarto więcej treści, choćby tych które zamieszczono potem w "Skrzydle anioła", Jolanty Krysowatej (ale możliwe, że w chwili powstawania filmu autorka nie posiadała aż tyle informacji).
W każdym bądź razie jest to, poruszające świadectwo przyjęcia koreańskich sierot.
Sierot które dopiero na obczyźnie zaznały szczęścia. Tutaj odzyskały utracone dzieciństwo... by bo wielu latach wrócić już do całkiem obcej i zapomnianej ojczyzny.
Wzruszyło mnie szczególnie to, że wychowawcy wciąż wspominają koreańskie zwroty dzieci. Po tylu latach... Po czterdziestu latach...
Zastanawia mnie kim byli dokładnie Koreańczycy odwiedzające Płakowice i grób Kim Ki Dok.
Bo chciałabym poznać ich późniejsze losy.
Można mieć tylko nadzieje, że dożyli trochę lepszych czasów w tej swojej " lepszej" Korei...
A cała historia mogłaby nie ujrzeć światła dziennego gdyby nie Patrick Yoka i Jolanta Krysowata. Dziękuję wam :)
To bardzo ciekawa i wzruszająca historia. Już myślałem, że te sieroty zostaną w Polsce na zawsze.