Ten film wpędza mnie w zakłopotanie. W jednym momencie jest infantylny aż do przesady (czułem się jak na filmie pokroju małych agentów), a w kolejnym bardzo dojrzały emocjonalnie. Pamiętam z liceum, że dramat literacki dzieli się na tragedię i komedię. Tutaj mamy jedno i drugie.
Na początku poznajemy bohaterów, ich motywy, marzenia i cele. Bardzo mnie to przejęło i stwierdziłem, że pasuje mi taki motyw filmiku. W dalszej części wchodzi wątek szpiegowski, który zaczyna być komedią. Infantylnie przedstawiona organizacja, przeseksualizowane dialogi, które raczej wprowadzają w konsternację - niczego nie dodają, nie tworzą żadnego napięcia. W międzyczasie główny antagonista jest przedstawiony niczym dundersztryc z Fineasza i Ferba. Twarz wiecznie tyłem do kamery, albo schowana w cieniu. Wraz z poplecznikami ukryty na jakimś urwisku o powierzchni 30m2 - farsa. Po czym wchodzi znowu element tragiczny, bardzo poruszający, ponieważ więź między bohaterami jest dobrze pokazana. Gdyby film szedł w tą stronę dałbym 7, ale twórcy sami wybrali pajacowanie - tj skierowali się do raczej młodszej widowni. Gdyby poszli bardziej w poważniejszą stronę, byłoby na pewno ciekawie, tym bardziej, że tam gdzie chcieli to potrafili wzbudzić silne emocje.
Bo twórcy się pogubili, czym ten film ma być. Za mało campu i humoru jak na komedię, za dużo gadania jak na przygodówkę. Jedna wielka przegadana ekspozycja.