Mogę tylko współczuć. Najgorzej denerwuje mnie kiedy wychwalani są na apelach itp. nauczyciele którzy dostają najlepszych uczniów. Sam byłem w jednej z lepszych i byłem świadkiem tego.

Miałem podobnie. Nauczycielka dostała moją dobrą klasę i chwalono ją pod niebiosy, a potem dostała rozwydrzonych pierwszaków i dostawała szału. Nauczyciel w polskiej szkole nie ma wielkiego wpływu na uczniów ani kompetencji do wychowywania ich. Nauczyciel taki jak z tego filmu to skarb, osoba jedna na milion:-)

Niestety takie są realia. Urodzonych nauczycieli, którzy wpłynęliby też na życie dzieciaka zamiast wyłącznie realizowania chorego planu nauczania jest bardzo mało. Ja szkołę ukończyłem już dawno temu i jak widzę, że niektóre moje znajome uczą w niej młodych ludzi, to nie wiem czy się śmiać czy płakać. Osoby z liceum, które były najgorsze w klasie uczą teraz młodych ludzi tego, z czego jechali na samych dwójach...(nie, nie zmieniły się, nadal mało rozgarnięte, mało życiowe, byle student z filologii polskiej byłby lepszy) I jak tutaj poziom ma być wyższy, jak są tacy nauczyciele...

To faktycznie przykre i dziwne. Sam uczę i w sumie w mojej szkole nie znam ani jednego nauczyciela, który byłby w przeszłości słabym uczniem, czy nieporadnym życiowo człowiekiem. A jeżeli coś takiego ma miejsce to jakiś zupełny margines.

Akurat uczą w małej miejscowości i okolicznych wioskach, więc może aż tak dużego wpływu na dzieciaki nie mają. Już trochę ich nie widziałem. Mam nadzieję, że chociaż się wyrobiły pod względem wiedzy i umiejętności jej przekazania w jak najlepszy sposób. Co do braku rozgarnięcia to w przypadku nauczycieli w mojej okolicy jest jednak coś na rzeczy, bo w ramach różnych projektów mam styczność czasami z nauczycielami i oprócz mnie jeszcze wiele innych osób i wszyscy jednogłośnie stwierdzają, że ci nauczyciele są oderwani od rzeczywistości. Ciężkie przypadki... Owszem są też super nauczyciele, którzy są klasa samą w sobie, ale jak wspomniałem wcześniej - to niestety mniejszość.

:), moja mama zawsze mi mówiła, że jej najsłabsze koleżanki szły na nauczycielki, to było trochę czasu temu.. zawsze mnie to zastanawiało czy jest aż tak źle. Zawsze też traktowałem nauczycieli (gdy byłem uczniem) jako ludzi z innej planety. Teraz jednak (jeżeli chodzi o młodych współpracowników) nie widzę tego tak źle. Jak już wspomniałem są dobrzy w swoim fachu. W szkole mojej żony też jest podobnie (ja pracuję w mniejszej na wsi, moja żona w olbrzymiej w dużym mieście). Może idzie ku lepszemu, nie wiem :) Oby.
A może po prostu w innych częściach Polski (pracuję na Podkarpaciu) ludzie mają lepsze perspektywy i jest większy odpływ zdolnych ludzi do innych zawodów niż tutaj.

Też z Podkarpacia jestem i wspominałem o koleżankach z tego regionu :) I faktycznie jest odpływ zdolniejszych ludzi na Zachód Polski. To widać przede wszystkim po zarobkach, gdzie u nas jest często o 1000 zł netto mniej za tę sama pracę (uśrednione z większości zawodów). Ja cały czas mam nadzieję, że będzie to się zmieniało na lepsze, ze pod wpływem coraz mniejszej ilości dzieci zacznie się stawiać na jakość...

I tym optymistycznym akcentem zakończy ten poniekąd smutny temat ;)