mieli się ku sobie. Kułak jak się o tym postępie dowiedział, to był zły. Ale wszystko dobrze się skończyło i w finale nawet kułak musiał uznać, że idzie nowe.
Ach, to nie ta historyjka? No może historyjka trochę inna, ale kino propagandowo ordynarne jak u Sowietów. Niuansów nie ma żadnych, żeby prostemu odbiorcy coś się przypadkiem nie pomieszało. A więc konserwatywny republikański senator jest głupi, egoistyczny i obłudny na 100%. Z kolei para gejów jest bezwzględnie sympatyczna i wręcz słodka.
Parę razy się uśmiechnąłem, bo film nieźle zrobiony, ale "Świat się śmieje" czy "Wołga, Wołga" też nie były źle zrobione. W dodatku tamte szczyty stalinowskiej komedii były może nawet bardziej subtelne propagandowo.