Bardzo mnie cieszy, że mimo zabawnego trailera sam Kler to nie idiotyczna komedia. Gdyby tak było większość mogłaby pójść do kina, wyjść z niego i stwierdzić "fajna komedia". Kościół wtedy by nie miał pełnych gaci, a całość rozeszłaby się po kościach. Jak już wspomniałem wcześniej - na szczęście tak nie było. Kler to naprawdę ciężkie kino, nie dla każdego, ale każdy powinien go obejrzeć. To film obowiązkowy dla tych wierzących i praktykujących, wierzących i niepraktykujących oraz niewierzących. Film pokazuje, że kościół nie potrzebuje reformy, bo ta i tak nic nie da. Światowa reforma jest niemożliwa do zrealizowania. Kler pokazuje, że kościół ulega degradacji, a ostatecznie czeka go samozniszczenie. Kościół rdzewieje od wewnątrz. Słabi psychicznie, którzy idą "na księdza" z idei i chęci pomocy innym mają trzy wyjścia. Pierwsze - przystosować się do owego systemu i działać zgodnie z nim. Drugie - przeciwstawiać się temu co się dzieje w kościele i ostatecznie nie dać sobie z tym rady. Trzy - mimo święceń odejść. Cytat, który już od premiery wędruje po sieci idealnie oddaje to, czym jest kler: "O Boże, co wy robicie? Co wy robicie?".
Kler zdecydowanie hitem 2018 roku. Liczę na kontynuację i w niedalekiej przyszłości premierę Kler 2. Warto jednak zaznaczyć w tym miejscu, że poprzeczka w przypadku jedynki powieszona została naprawdę wysoko.