Ciekawi mnie jak odbieracie rozmowę Mavis z siostrą Matta pod koniec filmu. Kiedy oglądałam film po raz pierwszy, byłam przekonana, że Mavis niczego nie zrozumiała, bo na komentarze siostry Matta o tym, że Mercury to dziura, wszyscy jego mieszkańcy to dno, Mavis jej przytakiwała. Kiedy jednak obejrzałam go po raz drugi, to zrozumiałam to inaczej. Mavis nie tyle przytakiwała, ile zrozumiała że była taka sama jak siostra Matta jeśli chodzi o pogardzanie ludźmi, miejscem itp. Nawet jej podziękowała za te komentarze, co w moim odczuciu oznacza, że stanęła w prawdzie o samej sobie, że zobaczyła siebie w krzywym zwierciadle. Scena, gdy wraca do hotelu i przeprasza psa poniekąd sugeruje jej przemianę.
Ja odebrałem zakończenie dosłownie - że uznała, że jest lepsza od całej reszty mieszkańców Mercury, i że nie warto sobie nimi zawracać głowy, bo ona sama jest super-hiper-ekstra i musi dalej zdobywać świat. Takie zakończenie kompletnie mi nie pasuje, jest to dla mnie mega zgrzyt, niestety mocno psujący odbiór całego filmu. A szkoda, bo Theron gra wg mnie rewelacyjnie.