że to tylko zlepek do niczego nie prowadzących scenek. I wtedy pojawia się ostatnia. Robi wrażenie.
...dziecko, które jest płaczącym niemowlakiem, więc nie sądzę, żeby obraz z tv był tak szokujący dla nieświadomego jeszcze malca. Nie wiem o co do końca chodzi w tej scenie, ale wydaje mi się, że ważniejsza jest kobieta siedząca przy tym dziecku. Być może jest to jedna z owych pracujących niewiast, która w domu również nie odpoczywa, bo musi zajmować się dzieckiem. Być może tęskni za bliskością z mężczyzną/mężem/kochankiem/ojcem dziecka, a być może jest tak przemęczona swoimi obowiązkami, że po prostu przestaje reagować na płacz swojej pociechy jak i na to co widać w tv. Takie zobojętnienie na bodźce seksualne płynące z telewizora i przemęczenie bycia matką. A może pokazane są konsekwencje aktu miłosnego w prawdziwym życiu (w szczególności dla pracującej kobiałki w czasach PRLu). A może ta kobieta jest po prostu 'kurą domową', która swoje domowe obowiązki wolałaby zamienić na 'karierę zawodową' i to życie, za którym tęskni, ogląda np. w jakiejś kronice filmowej (chodzi o kadry pracujących kobiet). Można się nieco po zastanawiać nad interpretacją.