Chyba przy ocenianiu trzeba wziąć pod uwagę gatunek. To nie jest jakaś Śmierć w Wenecji. Jako komedia romantyczna jest naprawdę bardzo dobra i tylko w ten sposób można ją oceniać.

Wyłączyłam w połowie, a nigdy nie wyłączam filmów zanim ich nie skończę (wyjątek potwierdza regułę). To nie jest dobra komedia romantyczna (moim zdaniem oczywiście, jestem subiektywna). Zainteresowałam się filmem ,powiem szczerze, bo gra w nim Ryan Gosling, którego uwielbiam. Film jest nudny.Bardzo. Dobra komedia romantyczna to hmmm "Love Actually", "Dziennik Bridget Jones" i "Pretty Woman" ale na pewno nie ten film. Komedia romantyczna nie musi być wcale nudna, ma być zabawna i...jak najmniej przewidywalna, ale nie da się zrobić chyba komedii romantycznej, której końca się nie zna, dlatego tak ciężko znaleźć z tego gatunku coś na prawdę fajnego. Ale da się. Myślałam, patrząc po ocenie i obsadzie, że będę miała miłą rozrywkę na wieczór...Cóż, nie ma tego złego, przynajmniej jak już się wynudziłam to łatwiej zasnę:)

Już wielokrotnie zdążyłam się przekonać, iż wyłączenie filmu w połowie, to błąd. 'Kocha, lubi, szanuje' rzeczywiście strasznie nudny i denerwujący do połowy, ale już od połowy naprawdę stał się dużo ciekawszy. I jeśli nawet podczas pierwszej godziny oglądania wiele razy miałam ochotę wcisnąć 'stop', to teraz nie żałuję, że się przed tym powstrzymałam. Mimo wszystko dało się obejrzeć i nie mam poczucia straty czasu.

Też mi się wydaje, że 2 połowa wyrywa się z utartych ram (poza samym końcowym przemówieniem). Love actually się zgadzam, ale Bridget Jones to niestety dla mnie słabizna, choć film jest i tak lepszy niż książka.

Książka to zdecydowany niewypał, zgadzam się:) Ale film przyjemny i nie nudzi (główna bohaterka miała charakter a kobiety w "Kocha, lubi szanuje" ,w przeciwieństwie do mężczyzn, w tym filmie były takie mdłe i bez wyrazu...), każdy ma swoje zdanie:) Może kiedyś, w towarzystwie więcej osób niż mnie samej dokończę oglądać "Kocha, lubi szanuje". A właśnie, plus dla filmu za Josha Grobana, byłam szczerze zaskoczona jak go zobaczyłam, szkoda, że nic nie zaśpiewał (przynajmniej do pierwszej połowy filmu):)