Nie potrafię ocenić tego jako jeden film, co najwyżej jako pomysł - rewelacja! Jednak poziom etiud wydał mi się tak zróżnicowany, że chciałbym poznać zdanie innych. Może zechce ktoś podać swojego faworyta? Mnie najbardziej podobała się etiuda von Triera, oparta na autoironii i dystansie. Tak więc przede wszystkim koncept.
Dla mnie też "Profesje", a także etiuda Polańskiego. Lekka, bez kombinowania i patosu :)
Widziałam wczoraj w kinie, żeby było ciekawiej byłam jedyną osobą, która przyszła na seans... zagrali dla mnie jednej i to pewnie też wpłynęło na moje odczucia. Dreszcz po zgaszeniu świateł trwał dużo dłużej, niż zwykle:) No i fakt, że to taki a nie inny film też wydał mi się dość symboliczny. Ogólnie - doświadczyłam wczoraj magii kina tak intensywnie, jak nigdy wcześniej.
Co do filmu - nierówność poziomu była nie do uniknięcia ze względu na formę, tego się można było spodziewać. Polański faktycznie błysnął - świetny pomysł i świetnie zrobiony. Trier mnie zabił:) Lynch bardzo po lynchowsku. Bardzo mi się podobała etiuda Egoyana (btw Adjuster to niesamowity film). Poza tym Cronenberg bardzo fajnie, śmiesznie, przewrotnie, choć gorzko.. Mogłabym jeszcze długo wymieniać, właściwie łatwiej byłoby chyba powiedzieć, co mi się mniej podobało albo nie podobało, bo pozytywnych perełek jeszcze kilka mogłabym wskazać.
Ogólnie - polecam, jeśli ktoś 'kocha kino', to myślę, że warto.
Zwłaszcza siedząc samotnie na widowni. :)
W moich okolicach w kinie studyjnym prawdopodobieństwo, że nikogo więcej na sali kinowej nie będzie, jest jak 2:1 :)