Scena w klubie, przy piosence "Song #6" i tańczącej Marii budzi niesamowite emocje. W ogóle film prześwietny, bardzo mi się podobał mimo, że nie wszyscy pewnie podzielają moje zdanie.
Można różnie mówić o tym filmie, ale...ma w sobie coś wyjątkowego.
Masz rację, scena z Marii w klubie jakoby magiczna...
zdecydowanie film ma klimat i to coś...czego na szczęście "wszyscy" nie dostrzegają - wówczas byłby strasznie komercyjny i banalny
W sumie to fakt ! Dobrze, że nie jest zbyt popularny. Straciłby wówczas na tej tajemniczej aurze :)
Świetny, mało znany film.
Samantha w tej scenie wgniata w fotel :-)
https://www.youtube.com/watch?v=zZwzGv1Yvj0
Jeden z najlepszych filmów, jakie w życiu widziałem. Prawdziwa magia. Tylko "The Fountain" Aronofskiego i "Demian" Hessego zrobiły zrobiły na mnie podobne wrażenie. Absolutna transcendencja. Przeznaczenie, miłość, melancholia, bez względu na upływający czas. Total.
A jak dla mnie taki średniak. Nie przepadam za filmami o miłości bo to w ogóle jakieś takie wrażliwe i emocjonalne, ale trzeba przyznać że dobre rzemiosło i znakomita gra aktorska
Masz rację, że nie dla każdego może to być magiczna scena. Chyba raczej trzeba by się zastanowić co czyni ją magiczną...myślę, że to przeżycia każdego z nas, to w jaki sposób odbieraliśmy i odbieramy świat, co na to wpłynęło... Może my sami sobie tworzymy w pewnym stopniu magię tej chwili...dajemy jej zaistnieć...