Filmy Mariusza Pujszo są jakby to powiedzieć.... specyficzne. Kilka razy próbowałem przekonać się do mocno specyficznego poczucia humoru tego twórcy i za każdym razem bez sukcesu. Jednym słowem wszystkie dokonania p. Pujszo lądowały u mnie w koszu z napisem Porażka. Jednak tym razem widząc w obsadzie mojego absolutnego faworyta - Mariana Dziędziela i potrafiąca i zagrać i wyglądać Annę Dereszowską, postanowiłem dać mu kolejną szansę - cóz to był za błąd.......
W tym "dziele" będacym kompletnie zawaloną parodią Różowej Pantery i poczynań niezapomnianego inspektora Clouseau nic nie trzyma się przysłowiowej kupy. Poziom gry aktorskiej załamuje i nie mogę tylko zrozumieć kto namówil Mariana Dziędziela do wzięcia udziału w takim dziadostwie. Przecież kto jak kto ale akurat on nie może narzekać na brak propozycji......

Natomiast zarówno Pujszo, dawno niewidziany Deląg, wyglądający wciąz jak na kacu Włodarczyk czy niejaka Więdłocha grają tak jak na poziom tego filmu przystało - czyli poniżej jakiegokolwiek poziomu. Sorry, ale udział Dziędziela czy dobrze wyglądającej i próbującej ratować film Dereszowskiej to za mało by przyznać chćby 2. W sytuacji kiedy fabuła, dialogi, montaż, a nawet muzyka są na poziomie "garażowym" trudno wymagać innej oceny. Kompletny dramat możliwy do porównania już chyba tylko z Ciachem i Kac Wawą.