a propos wspomnianej katany to właśnie najbardziej zawodzi mnie to, co było jednocześnie najmocniejszą stroną poprzednich części - powiedzmy, drugą, po osobliwie pojmowanym honorze nakazującym w imię tak zwanego wyższego dobra robić rzeczy straszne, choć to akurat żadna nowość - czyli zupełne braki pomysłowości w szaleńczym generowaniu tak zwanej rozwałki zastąpionej tutaj nie wiadomo czym.. to znaczy wiadomo czym: czarnymi samochodami, ciemnymi okularami, krawatami i garniturami do których przysztukowano jakieś gadające głowy przeważnie na zasadzie ctrl+v i ctrl+c, pretekstami, posiedzeniami, zebraniami, słowami, słowami, słowami..

no właśnie, to co w poprzednich częściach było zaledwie pretekstem do błyskotliwej rozwałki - gadające głowy - tutaj paraduje jako pełnokrwisty byt filmowy kosztem oryginalności w posyłaniu do tak zwanej najtańszej i najbardziej przeludnionej z kwater, które tutaj nie istnieją wcale albo istnieją w opłakanym stanie - o ile wyłonić im się łeb udaje spod tych rumowisk słownych, które cóż mogą, mości xiążę, cóż mogą, mocium panie, cóż mogą..

no, może poza tą scenką z wystającą nad ziemię głową kolejnego bossa mafii chwilowo przyspawaną do tułowia znajdującego się pod ziemią właśnie, ale ostatecznie widziałem podobną jakieś trzydzieści lat temu w Lodach Na Patyku (z wysiurkiwającym nadmiary dzieciakiem na plaży zamiast pędzącego samochodu - naskórkowa zmiana, esencja pozostała!)

ci tutaj - poza wspomnianym wyżej łbem na skraju drogi - nie mają na swoje śmierci pomysłu żadnego, po prostu wywalają drzwi z buta, wjeżdżają i do siebie strzelają (na okropieństwa komputerowe w postaci tryskania krwi cyfrowej spuśćmy zasłonę milczenia, ewentualnie miłosierdzia)