W Królu lwie jest przepiękna muzyka, To die for może bym lubiła gdyby nie scena, kojarzy mi się jednoznacznie, a potem zawsze jest ryk:) Moim faworytem z Króla lwa jest moment kiedy Simba jako król wchodzi na Lwią Skałę - King of Pride Rock. Soundtrack jest wspaniały, co jakiś czas słucham sobie całości.
Ja ubóstwiam To die for za tą dramaturgię zawsze wiąże się u mnie z płaczem i chyba za to kocham ten utwór. Jeśli idzie o inne to tak samo lubię This Land - wspaniała muzyka. Ogólnie ciężko mi znaleźć słaby moment w muzyce.
Tak! "King of Pride Rock" to najlepszy utwór ze wszystkich filmów Disney'a. Idealnie oddaje atmosferę końcowych scen.
Na pewno jeden z najlepszych, ale najlepszy to chyba nie... Znam jednak ciut lepsze utwory, choć To die for zrobił dla mnie wielkie wrażenie. Co tu mówić, muzyka w "Królu lwie" jest cudowna i chyba przez wzgląd na nią oceniłam animację na 10. ;D
Ze ścieżek dźwiękowych pierwsze miejsce ma u mnie The Crystal Chamber (Atlantyda: Zaginiony ląd). Sama "atlandtyda" nie była dla mnie jakaś strasznie super, ale ten fragment był dla mnie cudowny. ;) A zaraz po nim jest Transformation z "Mój brat niedźwiedź", oraz utwory z "Króla lwa", "Pocahontas", "Dzwonnika...", "Krainy lodu" i "Mulan". ;)
Oczywiście mowa tu o soundtrackach z ANIMACJI, bo muzykę z filmów aktorskich liczę osobno. W filmach aktorskich głownie liczę tam muzykę z Star Wars, LOTR, Piratów z Karaibów i Harry'ego Pottera. ;)
Cóż mogę powiedzieć...muzyka w animacjach na ogół jest wspaniała, ale ta z LK wzrusza mnie sama w sobie do twojej listy dopisałbym jeszcze muzykę z HTTYD, ale każdy ma swoją opinię :)
A no tak zapomniałam o "Jak wytresować smoka" oraz także "Księciu Egiptu". Również te animacje mają wspaniały soundtrack. ;D
,,Księcia Egiptu'' jeszcze nie widziałem, choć chcę zobaczyć go jak najszybciej, a HTTYD cóż Powell przeszedł sam siebie :)
"Książe Egiptu" powinien ci się spodobać, film był tworzony przez tych samych ludzi co "Król lew". ;)
A Powell to po prostu jeden z najlepszych kompozytorów na świecie. ;D
Dla mnie na chwilę obecną numerem jeden z muzyce filmowej jest Ludovicio Eindaudi.
Król Lew to film, który jest pełny, ponadczasowy i nic nie jestem w stanie mu zarzucić. Muzyka nie przysłania fabuły, ale jest bardzo dobra, a sama historia ma tak ogromny potencjał, że powstał musical sceniczny na jej podstawie. I tutaj muzyka to geniusz. Polecam. I scenografia. I w ogóle. Musical uniwersalny, którego nie da się nie uwielbiać.