Pierwsze słowa to: dno i żenada. Skuszona wizją poprawienia sobie wieczoru, zdecydowałam się na "Śnieżkę". Po 30min wyłączyłam. Śnieżka - irytująco infantylna, Królewicz - niedorozwinięty idiota. Wszystko pokryte grubą warstwą lukrowatego przepychu scenografii, i nawet Julia R. nie była w stanie uratować tej farsy. Nożem do trumny był polski dubbing.
Masz rację, może troszkę przesadziłam. Chyba mój nastrój nie dopasował się do filmu i może oczekiwałam za dużo. Dzięki za reprymendę.