Oglądałam i przyznam, że mam troszkę mieszane uczucia. W sumie wszystko było niby OK, taka luźna, nieco współczesna adaptacja. Na plus dla mnie na pewno scena z zatrutym jabłkiem - spodobało mi się takie "inne", nietradycyjne podejście do tej kwestii :) Ciekawy koniec złej królowej i trochę niespodziewany powrót króla. Sama Śnieżka oczywiście słodka i urocza - Lily Collins idealna do tej roli. Natomiast nie spodobały mi się niektóre dwuznaczne teksty, padające w kilku momentach. Wiem, że zamysłem było pewnie rozbawienie widza (być może ja się tylko czepiam i szukam dziury w całym), ale mi to po prostu kompletnie nie pasowało i psuło całościowy efekt. Poza tym - film moim zdaniem w porządku. Nie jest to oczywiście tzw. ambitne kino, ale myślę, że nikt się tego po nim nie spodziewał :) Ot, taka przyjemna i lekka, komediowa, uwspółcześniona baśń :D Biorąc pod uwagę rodzaj i kategorię, oceniam film na 7.