Całość nawet niezła, Julia R. zagrała świetnie, ale końcowa scena- piosenka śpiewana przez Śnieżkę... co to miało być?
To takie puszczenie oczka do widza przez reżysera. Reżyser pochodzi z Indii, a końcówka nawiązuje (moim zdaniem bardzo udanie :)) do estetyki Bollywood. A Bollywood albo się kocha albo nienawidzi, więc nie każdemu musi się to podobać ;).
Dzięki, to sporo wyjaśnia, bo padłam przy tej piosence, a uwielbiam Bollywood. Tu mi to nie leżało po prostu:/
Też uważam, że dobry film, ja się osobiście uśmiałam. A jak zaczęła się ta piosenka pod koniec, to nie wiedziałam, czy dalej oglądam ten sam film, czy coś się komuś pomieszało... Zupełnie nie pasowało to do reszty (mimo że tam też były różne style pomieszane).
Dokładnie ta sama reakcja z mojej strony nastąpiła w trakcie oglądania. Jednak po informacji od asiakus o reżyserze można to przełknąć.
No i ten sedes na końcu :)
Ogólnie podzielam Wasze zdanie - film całościowo całkiem dobry, ale finał jest totalnie od czapy i wyraźnie odstaje od reszty.
Tak, sedes był najlepszy. Wcześniej nie zwracałem uwagi na usytuowanie zamku ale ostatnie ujęcie mnie rozbroiło...
Co do filmu - pozytywnie.;)
Przecież ta piosenka była najlepsza ze wszystkiego :). Taki mały żarcik z happy endów, które nigdzie nie sa tak kiczowate, jak w Bollywood.
Otóż to!
To wspaniała puenta dla tegoż filmu, zbija mozliwy patos i pozwala uśmiechnąć się w duchu, bo to po prostu zupełnie niebanalne zakończenie, takie jakiego nigdy byśmy się nie spodziewali. Jakże odświeżające, ożywcze.
Ciekawostka, w wersji DVD scena taneczna pojawia się już po napisie Koniec i w jej trakcie leci lista płac. Jest to więc taki wyraźny żart na tyłówce, jak wszędzie indziej. Zastanawia mnie teraz czy to film został przemontowany przy nowym wydaniu, czy to raczej pierwsza wersja, jaką oglądałem była jakaś trefna :)
a mi sie wydaje ze wlasnie koncowka najbardziej wymiata !.Rewelacyjna muzyka i swietne klimatyczne zakonczenie ;].Uwielbiam takie zakonczenia w filmach ;].