ale zarazem wątpliwości budzi dojrzały wiek Kaya i zawężenie symboliki jego relacji z Królową Śniegu - jak ktoś niżej napisał, o mało nie poszli do łóżka. Film momentami dla dzieci, momentami dla nastolatków. Brak poezji, która by spajała to dzieło. Czasem ujawniała się siła baśni Andersena, z jej uniwersalną, niedopowiedzianą symboliką, a czasem wchodziliśmy w zbyt chyba prostą mitologię (te związki rodzinne sióstr-pogód...) lub w świat zbyt bajkowy, odbiegający od realistycznej przestrzeni, w której żyli młodzi (sceny z bandą zbójów).
Niby ciekawy ten koncept z niedźwiedziem i Królową, ale pachnie to mi hot-dogiem, łatwym Hollywoodem, a Królowa Śniegu miała być w zamierzeniu Andersena, i to jest siłą tej baśni, metafizycznym złem, a nie kolejna pacjentką leżanek psychoterapeutów amerykańskich.