To ciekawe, że mniej wiecej w tym samym czasie, na początku lat 80. powstały 3 (przynajmniej 3) polskie filmy traktujące praktycznie o tym samym - osamotnienie człowieka morza, brak przystosowania do życia na lądzie itp. itd. Poza "Krabem" mam tutaj na myśli "Okolice spokojnego morza" tegoż samego reżysera oraz produkcję TV - "Szczęśliwy brzeg" A. Konica. Jeszcze bardziej ciekawe jest to, że niezależnie od tego kto brał się za tę interesującą tematykę, kładł ją zawsze niemal całkowicie. Wszystkie z tych filmów można uznać za przeciętne lub nawet mniej niż przeciętne - szkoda.
"Krab" zapowiadał się nawet całkiem nieźle. Pierwsza część - "na morzu" przypadła mi do gustu. Super zrobione to, to może nie było, ale była w tym jakaś taka fajna przygoda z jajami. Niestety po wylądowaniu w Polsce było już tylko źle. Pojawiła się jakaś niesamowita sztuczność, niestety również za sprawą seksownej, ale niestety takiej sobie aktorsko L. Komorowskiej, Najgorsze jednak jest to, że było słabo przede wszystkim scenariuszowo. To mało subtelne "równanie" pod z góry ustaloną tezę było dosyć irytujące.
Rozumiem, że ten film podoba się "branżowcom", marynarzom, za to, że w ogóle pokazuje kawałek ich życia, ale nie o to chodzi w kinie, żeby tylko coś pokazać, ale też żeby w miarę inteligentnie to opowiedzieć. "Krab" tego nie zrobił moim zdaniem.