Często w filmie grożono tą jednostką Krollowi i na koniec go wysłano. Dziś tej jednostki już nie ma, ale większość rezerwistów pamięta powiedzenie "Przejdziesz Drawsko, przejdziesz Orzysz i na wojsko chuj położysz".
Zetknął ktoś się z tą jednostką?
Jednostka w Orzyszu była taką samą jednostką jak każda inna.
Zajęcia jak w każdej innej jednostce WP, tak samo ćwiczenia. W wolnym czasie opieprzanie się lub praca w charakterze społecznym w okolicznych zakładach produkcyjnych.
Żołnierzom przyznawano AK z uszkodzonymi komorami uniemożliwiającymi oddanie strzału. Zupełny brak wszelkich przywilejów w tym przepustek.
Oprócz uszkodzonych AK i braku przywilejów jedyną różnicą w porównaniu ze zwykłymi jednostkami była kompania zabezpieczenia pilnująca ukaranych żołnierzy jak typowych więźniów.
Poza tym syf jak wszędzie tyle że pomnożony x10.
ty mówisz o zwykłej jednostce , ale była też karna po której zostały już ruiny podobno większość po odsiadce dostawała pierdolca.
No witam, to zależy w jakich latach tam się służyło, bywały okresy bardzo ponure no ale w sumie przy zbrodniach Fidela Castro to był Plac Zabaw dla dzieci.
Czyli różnie bywało. Znam gościa, który tam spędził 30 dni. Plecak przez 24h założony i pełny program nonstop.
Kolego masz błędne pojęcie o jednostce i proszę cie nie wypisuj bzdetów jeśli nie wiesz o czym piszesz ja tam byłem w 1986r tam ludzie płakali z wysiłku i wlasnej niemocy nie wszyscy oczywiscie,na marginesie to ci powiem to był horror
Masz racje kolego.ten co byl tam tylko na 30 dni to bajka ale i tak musial coś przejsci. Nazywany byl wtedy DZIUNIEK. - od czasu przyjscia 1-go dnia. Byli ludzie ktorzy sie okaleczali bo psychicznie lub fizycznie nie mogli podolac..... Byl jeden przypadek ze mlody DZIUNIEK sie powiesil - psychicznie nie wytrzymal pobytu. Wiem cos o tym bo przebywalem tam az 90 dni - czyli maksymalnie . Musze powiedziec ze do 30-tu dni mialem ciezko bo presja ze strony starszych zolnierzy i dowodcow byla okropna . Po 30-tu dniach juz nie obawialem sie zolnierzy tylko dowodcow wiec bylo troszke lzej- ale i tak straszna sprawa.Ten kto tego nie przezyl niech sie nie wypowiada i nie pisze bajek.TYGRYS
co by nie gadac tamto wojsko a dzisiejsze to dwie zupelnie inne instytucje.Jednego czego czlowiek sie nauczyl to samodzielnosci bo dzisiaj 18 letni chlopiec(nie mezczyzna)nawet se gaci nie umie wyprac.O jednostce w Orzyszu jest wiele mitow fakt ze to byla wizytowka jesli chodzi o jednostki karne.
Ja mieszkam 50 kilometrów od Orzysza. W wojsku nie byłem bo uważam za pojebaną isntytucje. Jedynie ochraniałem jednostki jako SUFO. Chujowa robota.
Słownictwo godne wojaka!
Lepiej mieć stosunek z jeżem, niż w Ostródzie być żołnierzem, a może w Orzyszu?
Ja w wojsku nie byłem kategoria D
Ale mieszkałem niedaleko jednostki wojskowej gdzie był konkretny burdel
Sluzylem w wojsku, ale zanim mnie po roku wywalili odwalilem 30 dni w JK Orzysz. Rok 1976. Mozecie wierzyc ze bylo to cos czego nigdy nie zapomne i naprawde niewiele brakowalo do zalamania. Jako przyklad: komenda-'koniec jedzenia,powstac,wychodzic !' byla na porzadku dziennym. Tyle ze czesto jeszcze nie pobrales michy! Jedyny czas 'wolny i spokojny' to byla pora obowiazkowego Dziennika TV. Capstrzyk o 23.00 ale juz 23.15 czesto bylo : Z wozu! i sprzatanie lub musztra. Jest prawda ze nie dawali za nic ale stracilem dobre 10 kilo i tak nie najwyzszej wagi.