Ogólnie horroru tu niewiele - niby mamy dzieci jako wcielenia zła, są świetie zoorganizowane, umieją wymigać sie od wszlekich konsekwecji swych plugawych czynów nie zostając przy tym wykryci, jednak wiekszość morderstw popełnianie z rewolweru (swoja drogą dziwne, że chuderlawy dziesięciolatek nawala z takiego kalibru celnie i bez żadnych odrzutów), jedyne morderstw bardziej horrorowe to strzał z łuk w głowę, zrobiony całkiem nieźle.
Pomysł z dziećmi spod ciemnej gwiazdy przypomniał mi "Mniejsze zło" Andrzeja Sapkowskiego ;)
Mamy trójkę wrednych dzieciaków morderców, tak jak mieliśmy w "Omenie", "Czy zabiłbyś dziecko", "Dzieci kukurydzy", "Wioska przeklętych", "Inny", "Dzieci", "Synalek" czy "Mickey" i często "Bloody Birthday" przypomina te filmy, w poszczególnych chwilach.
Aktorzy jak na thriller klasy B wypadli nieźle, szczególnie dzieciaki się starały, [Ten okularnik strasznie działał mi na nerwy, z tym swoim bezczelnym, bezkarnym usmieszkiem ale to chyba oznacza że wywiązał się nieźle ze swojej roli.]
Film ma pewne elemety slashera, bo dwa morderstwa popełnione są na kochających sie parach nastolatków, jednak zaliczyłbym do thrillerów, bo nie ma tam charakterystycznego klimatu, obrzydzenia, makabry i suspensu na tyle by uznać to horrorem.
Muzyka to plagiacik tej z "Piątku trzynastego" ale dobrze wpływa na widza.
P.S - tytuł jest troche z dupy wzięty, bowiem niby urodziny trójki dzieciaków aktywują ich mordercze instynkty ale sama scena urodzin jest krótka i w środku filmu, co więcej nikt na niej nie ginie bądź też nie zostaje ranny wobec tego tytuł "Bloody Birthday" uznaję za nieadekwatny.
P.S 2 Michaela Dudikoffa tutaj nie uświadczymy, wbrew obsadzie jaką przedstawiono na FW. Jeśli ktoś go gdzieś zauważył niech mnie oświeci i napisze ;)