Ciekawe pomysl i do polowy filmu trzyma w napieciu, ale pozniej zaczyna sie przeciaganie akcji, na sile wymyslanie jakiejs ideologii, niedopowiedziane dialogi - typowa pseudointelektualizacja aby kretyni mieli czym sie fascynowac jakie to glebokie i ujmujace. Nastawilem sie na cos lepszego, a tu sredniak ze slabym finalem.
nie moge edytowac (kij wam w d FW) ale chce dodac po zerknieciu na wpisy innych ludzi, ze film trafil na podatny grunt znawcow - kazdy wychwala pod niebiosa i daje 10, ale dlaczego? To juz sam nie wie i nie jest podac zadnych szczegolow.
Jest to dosyć skomplikowany koncept, ale niektórym ludziom mogą się podobać filmy, które tobie się nie podobają...
Zgadzam sie calkowicie, ale jesli sa same ochy i achy, ale brak szczegolow dlaczego to arcydzielo, to cos jest nie tak. Komus moze sie podobac lub nie, ale obiektywnie film zawsze wybroni sie jako slaby, sredni, dobry czy arcydzielo. Widzialem bardzo duzo filmow ogolnie - dobrych lub zlych, azjatyckich rowniez, a ten jest najzwyczajniej sredni, nawet porownujac go do japonskich, a nie wszystkich. Dla mnie jedne z lepszych to „Rashomon” Kurosawy czy wiekszosc z Nakadai, chociaz to inny klimat.
To ja może krótko wyjaśnię te zachwalania. Film buduje napięcie, niepewność i trwogę na drobnych zaburzeniach poukładanej, logicznej rzeczywistości. Zostało to stworzone bardzo dokładnie, a jest to trudne. Twoje gadanie to typowy komentarz kretyna, który zupełnie nie zrozumiał filmu (w czym nie ma nic złego), ale nie chce czuć się z tym głupio, więc ujmuje wszystkim, którym się ten spodobał swoimi pseudointelektualnymi wypocinami.