Ale film jest znany, choćby ze znakomitego dokumentu na temat jego produkcji, zawierającej nakręcony materiał, fragmenty scenariusza i zdjęcia z planu.

"Ale film jest znany" (???).
Jak może być znany skoro nie został nakręcony?
Jedynie dokument jest śladem jaki mógłby być i o czym. Ale filmu nie ma. Nie wiemy, które materiały zmontowałby Clouzot, a które nie.
To że powstał dokument z planu nieistniejącego filmu w żaden sposób nie dowodzi, że powstał film.
Stąd moje zdziwienie, że znalazły się osoby, które na podstawie jakichś skrawków materiału potrafiły ocenić ten nieistniejący film.

Nie powstał, ale widziałam fragmenty, które wskazują na wielkie odkrycia w kinematografii... mimo, że film nie powstał.

Na podstawie fragmentów to i w "Kac Wawa" znaleźć można "odkrycia w kinematografii". Ocenianie filmu, który nie powstał (i nie powstanie), to głupota...

"Kac Wawa" nie może pochwalić się niczym odkrywczym. Widziałeś te fragmenty? Manipulacja światłem, kolorem... to nawet dziś wydaje się magiczne. Nikt przedtem tego nie zrobił...

Naprawdę lubię jak ludzie używają nieuzasadnionych argumentów. ;)
"Kac Wawa"? Hahaha... Bismarck, na coś lepszego Cię stać.

Nie rozumiesz - fragment, choćby najgenialniejszy, jest tylko FRAGMENTEM. A na podstawie fragmentów (kawałków większej całości) nie można oceniać całego dzieła, nigdy bowiem nie będziemy mieli pewności, czy reszta by tym "fragmentom" dorównała. Tym bardziej, iż mowa tu o filmie - dziele, na którego całościową ocenę składa się, prócz zdjęć, szereg czynników - scenariusz, gra aktorska, montaż i wiele innych. Potrafisz ocenić je obiektywnie na podstawie tych kilku fragmentów?

Jest jeszcze jeden aspekt tej sprawy. Autor miał pewną wizję swojego dzieła. Wykreował obraz, który chciał przedstawić światu. Niestety nie zdążył - to, co widzimy, jest jedynie szkicem. I teraz pytanie: czy mamy w ogóle prawo wypowiadać się na jego temat? Czy mamy prawo oceniać coś, co (w całości) zaistniało tylko w głowie twórcy? Czy uzurpowanie sobie do tego prawa nie jest przejawem snobizmu i braku szacunku do autora? Ja w każdym razie nie chciałbym,będąc reżyserem, by ktoś oceniał moją pracę na podstawie 2-3 wyjętych z kontekstu minut.

I tak - zdolny montażysta i Kac Wawa potrafiłby przedstawić jako arcydzieło.

A tak btw. to poprawiam się sama....
Jaka jest definicja "filmu"? To ruchomy obraz? Ruchomy obraz. A ruchome obrazy nie muszą tworzyć fabuły. Ten film powstał, mimo, iż poniekąd inny niż chciał tego reżyser. To tak jak z "Dziadami" Mickiewicza. Też niedokończone, ale nikt by nie powiedział, że to nie jest kanon romantycznego polskiego dramatu, prawda?

Stać Cię na więcej, niż wyjęte z kontekstu odpowiedzi ctrl+c i ctrl+v ;]

A tak btw. to poprawiam się sama....
Jaka jest definicja "filmu"? To ruchomy obraz? Ruchomy obraz. A ruchome obrazy nie muszą tworzyć fabuły. Ten film powstał, mimo, iż poniekąd inny niż chciał tego reżyser. To tak jak z "Dziadami" Mickiewicza. Też niedokończone, ale nikt by nie powiedział, że to nie jest kanon romantycznego polskiego dramatu, prawda?

Film w takiej formie w jakiej chciał reżyser nigdy nie powstał, ale zebrane do kupy fragmenty można by traktować jako film krótkometrażowy. W bazie filmwebu jest masa ukończonych tworów, które w znacznie mniejszym stopniu zasługują na miano filmu.