PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1174}

Lalka

6,5 14 879
ocen
6,5 10 1 14879
6,7 15
ocen krytyków
Lalka
powrót do forum filmu Lalka

Adaptacja filmowa rządzi się swoimi prawami, ale ciężko jest nie porównywać jej z pierwowzorem. Jeśli ktoś po przeczytaniu powieści Prusa wciąż wątpi w to, że jest ona arcydziełem, powinien obejrzeć film Hasa. Dopiero wtedy zobaczy, że żaden film nie będzie w stanie unieść tego, co niesie ze sobą "Lalka".

W moim odczuciu film Hasa jest dobrym filmem kostiumowym i przy tym średnim romansem. Nic ponadto. Mogą się podobać wystroje wnętrz, dbałość o szczegóły, rekwizyty, stroje - to wszystko pozwala przenieść się do drugiej połowy XIX wieku. Oczywiście, nie ma co liczyć w tym wypadku na rozmach. Obraz Warszawy pozostawia - lekko mówiąc - wiele do życzenia. Obejrzałem sporo miniatur i obrazów tego miasta sprzed przeszło 100 lat i na pewno nie można powiedzieć, aby ograniczało się ono do jednej ulicy, tak jak zostało to przedstawione w filmie. Brak środków, ignorancja, niechęć do kapitalistycznego XIX wieku? To tylko domysły, ale faktem jest, że Warszawa z filmu Hasa wygląda jak mała wioska, której punkt wyjścia znajduje się w odległości 200 metrów od punktu wyjściowego.

Widać, że reżyser skupił się głównie na wątku miłości Wokulskiego do Łęckiej. Pominięta została Stawska, Geist, wspomnienia Rzeckiego i wiele innych mniej lub bardziej znaczących postaci i związanych z nimi epizodów. Sporo się mówi o swobodnym traktowaniu pierwowzoru w adaptacjach, ale przecież film Hasa pokazuje jak bardzo jest uzależniony od książki. Reżyser liczył (poniekąd słuszne założenie), że widzowie znają "Lalkę" Prusa, bo wiele scen, postaci i wątków pojawia się bez zbędnych tłumaczeń. Wygląda to bardzo chaotycznie. Weźmy np. taką postać Ochockiego, który pojawia się w filmie, ale roli nie pełni tutaj żadnej. Jego postać jest zupełnie nieumotywowana. Stąd powstaje wrażenie, że reżyser umieścił ją w swoim dziele tylko dlatego, że znajdowała się w pierwowzorze. Podobnie rzecz ma się z Wąsowską, która w adaptacji jest ni to rywalką Łęckiej, ni to jedną z pierwszych feministek. W powieści Prusa była tym i tym; tutaj z racji chaotycznego mieszania wszystkiego z wszystkim, jest ona nieprzyjemnym wtrętem fabularnym.

Trudno jest nie konfrontować gry aktorów z literackimi pierwowzorami. Nie potrafię zaakceptować Mariusza Dmochowskiego w roli Wokulskiego i być może popełniam w ten sposób błąd, który popełniła m.in... Łęcka. Otóż, Dmochowski w roli Wokulskiego jest dla mnie tylko kupcem. Jego aparycja nie pozwala mi dojrzeć w nim autorefleksyjnej natury. Wokulski ma w mojej wyobraźni twarz i sylwetkę Jerzego Kamasa i tak już zostanie. Łęcką wyobrażałem sobie jako osobę, mimo wszystko, bardziej subtelną i eteryczną. Lalkowej metaforyki w postaci panny Izabeli można się było doszukiwać w jej zachowaniach, tymczasem Tyszkiewicz rozciągnęła ją na fizyczność. Nie do końca mnie przekonuje ociężała nieco kukła, a taką właśnie postać stworzyła aktorka. Podobała mi się za to gra Fijewskiego (Ignacy Rzecki) i Gołasa (baron Krzeszowski). Obaj stworzyli barwne, naznaczone indywidualizmem postaci.

Cóż, nie znajdziemy w tym filmie wspaniałej panoramy Warszawy, charakterystycznego humoru Prusa (gra Fijewskiego jest jego dalekim echem), pytań o względność szczęścia ludzkiego, wątku naukowego, determinizmu, theatrum mundi. Nie zobaczymy tej wspaniałej całości, integralnej i spójnej (wbrew współczesnym Prusowi krytykom). A i miłość Wokulskiego do Łęckiego bynajmniej nie jest wyjątkowa; nie jest wielka i nie jest tragiczna. I przede wszystkim sama jego postać pozbawiona jest tego tragizmu, którym obdarzył go Bolesław Prus. "Lalka" Hasa to zlepek scen, często pojawiających się bez motywacji i nie mających przedłużenia w dalszej części filmu; bez konsekwencji i bez treści.

I tylko ta dziwna, senna atmosfera unosząca się nad wykreowanym przez reżysera światem zainteresowała mnie na moment. To coś, czego nie było w powieści. Powieść jest mroczna, czarna, bolesna i przy tym przejmująco żywa. U Hasa wszystko jest jakby spowite mgłą; odległe i nierealne. To za mało, żeby zachwycić się tym filmem. 5/10

ocenił(a) film na 6
Macabre

Lalka to niekwestionowane arcydzieło i, moim zdaniem, najlepsza polska powieść wszechczasów. Światowy poziom. Jedyna tak długa lektura szkolna, którą czytało się z zapartym tchem. Co do mrocznego nastroju, nie zgodzę się. Cierpienie Wokulskiego i jego przejścia życiowe mały w sobie jakiś romantyczny, nostalgiczny rys. Zwłaszcza, że dzięki nim został tak wspaniałym człowiekiem.
Z oryginałem najlepiej koresponduje serial Ryszarda Bera. Jest nakręcony tak, jakby naprawdę kręcono go w XIX w, a reżyserem był sam Prus. Ten klimat jest tak cudowny, że nie sposób opisać go słowami.
Natomiast film z lat 60. jest bez wyrazu, klimatu i polotu. Do tego tak słabe dobranie, dobrych skądinąd, aktorów jest niewybaczalne. Czy to nie pan Gołas najbardziej pasował jako Wokulski spośród całej obsady? Spokojnie mógłby się zamienić z odtwórcą głównej roli. Wtedy wszystko by grało. Uniknęlibyśmy tego rażącego dysonansu. Beata Tyszkiewicz jako Izabela Łęcka? Jak do tego doszło, nie wiem... Nie ma nic z delikatności i dziewczęcości Ewy Braunek. Było wiele aktorek z tego okresu, które pasowałyby lepiej. "Poli Raksy twarz" byłaby genialna. "Pan Anatol" Fijewski to doskonały prof. Geist albo doktor Szuman. Za to Bogumił Kobiela, Krzysztof Litwin i Wacław Kowalski dobrani zostali bezbłędnie. Ale to za mało.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones