Konie skaczące przez okopy wroga, wybuchy, ostrzały – wielkie wow! W szkole uczyliśmy się suchych faktów historycznych. Żadne książki nie pokażą nam, jak ci ludzie naprawdę walczyli na polu bitewnym. Ile krwi, potu i łez spłynęło, możemy się tylko domyślać. Koniecznie trzeba to zobaczyć.
Widać, że twórcy duży nacisk w trakcje produkcji i potem promocji położyli na efekty specjalne. Mam nadzieję, ze nie są to pieniądze wyrzucone w błoto, i nawet zabawne, ale ten fragment mnie interesuje bardziej niż historia miłosna ;)
Coś w tym jest, że te sceny walk w trailerze bardziej przyciągają uwagę niż perypetie miłosne :) Zobaczymy jak w filmie
Polska szkoła nigdy nie pokaże nam jak naprawdę wyglądały wojny i bitwy, dlatego takie filmy są "na wagę złota".
Wielki plus za dbanie o zwierzęta i pamięć o tym, że to też żywe organizmy. Nie można zapominać o nich i traktować po prostu jak rekwizyt. Brawo dla tych, którzy zadbali o ich komfort.
faktycznie wygląda bardzo efektownie, przynajmniej w zwiastunie. Ale tam jakaś gruba kasa szła na to więc myślę, ze będzie realistycznie. Chętnie luknę czy oby tak właśnie jest
hehe no dobrze, że uczyliśmy się suchych faktów bo z wybuchami mogłoby być ciężko :D trochę się bawiłem w rekonstrukcje historyczne i póki co jestem na prawdę dobrej myśli. Stroje z epoki wiarygodne , a bitewna jatka też wygląda nieźle
Obcięli mi wypowiedź.!!! Dzięki rekonstruktorom mam pojęcie jak to było. Brat Pradziadka zginął od pchnięcia bagnetem.
Ksiązki historyczne to nie tylko suche podręczniki. Uwierz, że istnieje tysiące świetnych książek historycznych, które czyatając czujesz, że jestes w tamtych czasach.
Nie pokaże też tego żaden film. A wojna to nie jest jakaś romantyczna przygoda z kart powieści historycznych i z ekranu w multipleksie.
Myślisz, że w wojnę nie było zawieranych małżeństw? Było więcej niż zwykle. A na filmie pokazana jest historia mkłosna Wieniawy ,jego żony Stefanii i późniejszego gen. Grzmota-Skotnickiego. Takie historie zdarzały się.
Masz rację, ludzie podczas wojny również kochali, zakładali rodziny. Tak jak mówisz - było tego nawet więcej, niż teraz. Jeśli macie możliwość, porozmawiajcie z dziadkami lub pradziadkami, a z pewnością usłyszycie piękne historie miłosne z czasów wojny.
To jak chcesz "to" zobaczyć, to na pewno nie zobaczysz tego w tym filmie. Równie dobrze można włączyć "M jak miłość"...
To jest tylko Twoje zdanie. Wojna dyktuje nieco inne tempo zakochiwania wystarczy poprzeglądać on-line archiwa Legionowe i często kończyło się to ślubem kościelnym. M jak miłość to przecież zupełnie inna historia współczesne czasy, nawet nie oglądam bo współczesne to mam swoje życie.
Pewnie że moje, każdy może to inaczej odbierać... Dla mnie po prostu ten film nie był o Legionach, tylko o miłości, więc moim zdaniem tytuł mylący. Szkoda, bo zmarnowany potencjał, ale czego można wymagać od reżysera takiego hitu jak "Smoleńsk". Żałuję, że nie sprawdziłem gościa przed seansem... :-/
No moim zdaniem bardziej ten film był o Legionach niż "Kler" o klerze. To nawet nie miłość ale postać Józka Wieży i Tadka Zbarskiego są spoiwem filmu. O Legionach chciałby Pan film ale o dziejach której brygady i dlaczego akurat tej ?. Mnie ten sposób opowiadania do którego Twórcy mają prawo bo to ich dzieło podoba się.
Nie masz racji. 'Kler' był bardzo filmem o klerze. Pomijając 3 głównych bohaterów mieliśmy postać arcybiskupa i jego otoczenia, które sugerowały jak wygląda życie w kościele. Film dotyczył zarówno kościoła jak i postronnych wiejsko - małomiasteczkowych księży. Wątki te przeplatały się przez cały film. To, że film nie pokazał nam nic nowego, czego byśmy nie wiedzieli to inna sprawa.
W przypadku 'Legionów' jest bardziej jak napisał użytkownik Scrach. Ten film ma być o Legionach, a tak naprawdę jest o trójkącie miłosnym, a same Legiony są gdzieś na 4 lub dalszym planie. Owszem nie jest to film zły, ale zdecydowanie zaszkodził mu wątek miłosny, który jest kolokwialnie mówiąc płaski i nieciekawy, sztampowy do bólu. Scena szarży pod Rokitną jest dobra i gdyby tak wyglądała połowa filmu + np wątki polityczno - sztabowe(których nie było tu wcale) to by było kino historyczno-wojenne, a tak to jest love story z wojną w tle. Koło 'Miasta 44' ten film nawet nie stał. Tam wątek miłosny, mimo że obecny przez cały film, nie przeszkadzał ukazywaniu wydarzeń i horroru wojny. Tutaj w pewnym momencie aż zapomina się, że jakaś wojna jeszcze się toczy, a obserwujemy takie pie r dololo jak przygarnianie dzieciaka włóczęgi i inne bezcelowe sceny.
W moim odczuciu ani Legiony ani Kler, ani "nawet" Smoleńsk nie powinny być pokazane publicznie. Traktuję to jako wersję reżyserską, która przez przypadek została opublikowana.
Jeśli chodzi o Legiony, no cóż widać miłość w czasach wojny niepodległościowej jest ważniejsza niż sama niepodległość. Brakowało mi tam bohatera, który wraz z Legionami przewinąłby się przez ważniejsze starcia w obronie suwerenności RP. Tymczasem dostaliśmy typową pościelówę, którą ma się sprzedać, a nie pokazać część historii naszego kraju. I to tę część z której akurat możemy być najbardziej dumni... Widać reżyser i scenarzysta tak wziął sobie patriotyzm do serca, że wypuścił tę szmirę. Może to rzeczywiście max na co go stać... Mnie osobiście byłoby wstyd
Zmyślać...? Proszę rozwinąć...
Jest to moja osobista opinia, zachęcam do wyrażenia własnej.
Pozdrowienia!
Ejże? Smoleńsk nakręcił Krauze, a nie Gajewski. Najpierw trzeba sprawdzić, a nie kompromitować się brakiem wiedzy.
Ja nie czuje tego rozczarowania. Sceny bitew, efekty, ujęcia, scenografia, kostiumy są świetne. Widać, że nie żałowali pieniędzy.
a ile tych scen bitew mamy w tym filmie? dwie? Trzeba zacząć od tego, że to nie jest film o legionach. O legionach dowiadujemy się tylko tyle, że były, z jakiegoś nieokreślonego powodu walczyły w bodajże dwóch bitwach i w sumie tyle. Film jest idiotyczną historyjką o miłości i może gdyby twórcy skupili się na robieniu filmu o miłości i nie reklamowali go jako filmu o legionach to jeszcze to "dzieło" dałoby się jakoś uratować. A tak ani nie jest to film o legionach, ani nie jest to film o miłości. Nie czuć w tym filmie żadnych emocji między postaciami, wszystko jest jakieś płytkie. W filmie brakuje konsekwencji - ze dwa razy reżyser informuje nas gdzie i kiedy jesteśmy, ale przez większość czasu widz upływu czasu musi się domyślać i zgadywać, czy pomiędzy scenami minęły godziny, dni, miesiące, czy lata. Całość wpływa na to, że film jest nudny i po prostu słaby. Jakby wyciąć z tego filmu wszystko oprócz scen bitewnych to powstałby bardzo dobry film krótkometrażowy. A tak mamy ponad dwie godziny nudy.