Silberling w telewizji może jest dobry, ale jego najbardziej znany film to "Kacper" z Ricci. Subtelny, ale bardzo cięty humor "Serii..." okazał się dla niego zdecydowanie zbyt wymagający. Film zdecydowanie zachwyca od strony wizualnej, ale jeśli za zdjęcia odpowiada Lubezki, a za kostiumy Atwood nie może być inaczej. Tutaj czepić się można tylko domku nad przepaścią, w książce brzmi to znakomicie, ale tutaj wygląda jednak nierealistycznie. Gorzej wygląda sprawa z fabułą, przede wszystkim brak jej wyrazistej puenty. Młodych aktorów to też Silberling prowadzić nie umie, więc film napędza oczywiście Carrey. Nie jest to jego najlepsza rola, ale można się pośmiać z zamierzonych lub niezamierzonych aluzji- poza a'la Iwan Groźny, przebieranki a'la Clousseau i pewnie jeszcze parę. Do tego wycięcie wielu wątków i zbyt optymistyczne zakończenie.