Sama przeczytałam tylko do 10 (11 mam wypożyczoną już ;)) ale jednak ze wszystkich postaci które na razie byli najbardziej lubię Duncan'a Bagiennego ;). No sama nie wiem dlaczego! Podoba mi się jego charakter i wątek Duncan-Wioletka (chociaż ostatecznie była raczej z Quigley'em co?). I ogólnie go uwielbiam i to moja ulubiona część (Akademia Antypatii)! Z sierot najbardziej lubię Klausa dlatego że także jestem takim molem książkowym :P. O1 I jeszcze naturalnie Słoneczko (mój ulubiony jej tekst "Nie scypaj" ^^).
A wasze?
Jak dla mnie, to niestety te książki są bardzo kiepskie, o wiele gorsze niż mogłyby być. Pierwsze 3 części są dobre, później seria leci w dół, coraz więcej lania wody, coraz mniej treści i coraz więcej bzdur, na które nie można niestety przymknąć oka. Szkoda, bo pomysł jest dobry i seria miała potencjał. A ulubiona postać to Beatrycze - może dlatego, że jej tożsamość jest tajemnicą do samego końca.
Właśnie od 5 części zaczyna się potworne lanie wody. Na każdy rozdział, przynajmniej 50% stron można by wyrzucić bez żadnej straty dla fabuły.
Wiesz, dla mnie to od 5 części jedynymi interesującymi rzeczami była ta sprawa z cukiernicą i tożsamość Beatrycze:)
Nadal mnie interesuję kim ona jest ;). Ale podobał mi się też wątek Duncan-Wioletka i Quigley-Wioletka :D.
Wujcia Monty'ego też polubiłam, podobnie jak ciotkę Józefinę (szczególnie już zagraną przez Meryl Streep), a sieroty Baudelaire lubię wszystkie, chociaż najbardziej jestem przywiązana do Klausa, bo też jestem molem książkowym. :D I sam autor, niejaki Lemony Snicket, jest postacią intrygującą i bardzo przeze mnie lubianą.
Na dalszych miejscach plasują się Szpetni i Karmelita Plujko. :D