Trzeba mieć zamiłowanie do tego typu groteskowości nastroju, by w pełni docenić ten film. Pełno drobnych smaczków, fantastyczna scenografia i kreacje postaci. Ujęcia także robią wrażenie, w pełni oddając starania twórców w kwestii tworzenia tego świata.
Jim Carrey po prostu zabłysnął. Zawsze go lubiłam, choć miewał filmy lepsze i gorsze, zaś taki majstersztyk w odniesieniu do wielu jego głupawych ról naprawdę robi wrażenie. Hrabia Olaf w jego wykonaniu nadaje temu filmowi niesamowity akcent.
Wydarzenia, choć potraktowane dosłownie są bardzo dramatyczne, zostały przekazane w nie krzywdzący nikogo, przekarykaturyzowany sposób, oddając świetnie charakter książki. Śmiertelnie poważne sytuacje wyglądają zazwyczaj dość groźnie, ale i nie budzą faktycznego strachu.
Można powiedzieć, że "Seria niefortunnych zdarzeń" to taka współczesna baśń. Piękna forma dla historii, która wydaje się być nieco nie z tego świata, lecz która za pomocą zręcznych metafor wytłuszcza niejedną dziwną rzecz, jaka ma miejsce w prawdziwym świecie.