PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=847760}
5,6 21 680
ocen
5,6 10 1 21680
3,9 13
ocen krytyków
Listy do M. 4
powrót do forum filmu Listy do M. 4

Słabizna

ocenił(a) film na 4

Kupa jakich mało. Szkoda czasu. Na 3 części powinni zakończyć. Naciągane, nic nie wnoszące wątki. W sumie film o niczym. Ani do śmiechu ani do płaczu. Coś stało się z twarzą Dygant. Te ostrzyknięte poliki - fuj.

ocenił(a) film na 5
modlishka30

I z ustami Pani Stenki

ocenił(a) film na 2
modlishka30

Chciałem skomentować ten film w tym stylu, ale widzę, ze mnie ubiegłaś. Zgadzam się w 100%. Tego nie dało się oglądać. To po prostu paździerz!

ocenił(a) film na 4
modlishka30

Zgadzam się. Niestety słabo wyszło. Chaos, nieciekawe wątki, na siłę wprowadzane kolejne postacie, trudno kibicować którymkolwiek bohaterom.. zwyczajnie brakuje chemii czy tez namiastki uczucia. Ani to śmieszne, ani urocze. Z klimatu pierwszej części juz nic nie zostało..

jagoda_m

Krótko mówiąc totalny gniot.

przemek1x

A mnie się podobał mam nadzieję że powstanie Listy do M 5. Możecie mnie obrzucić głownem.

Malgorzata_Napiorkowski

Rozumiem, że to film zmarnowanych szans i nieangażujących wątków z straconymi aktorami. Czy to prawda, że Aga krzyczy przez 80 % filmu? Mi się wydaję, że ta seria zaczyna cierpieć na chorobę podkreślania cech charakterystycznych postaci. Jeżeli Karina była choleryczna i bardzo asertywna to pokażmy to mocniej, jeżeli Melchior Gibson to "niegrzeczny, zły Mikołaj" to wyraźmy to w jeszcze bardziej dosadny sposób. To, że ta postać to playboy o aparycji Sandlera, to nie znaczy, że jest kompletnym seksistą, ja czegoś takiego nie pamiętam. Czasem mam wrażenie, że producenci TVN tkwią mentalnie  dekadę wstecz. "Listom do M" przydałby się nowy scenarzysta, może sama Karolina Szablewska, a Kinga Dębska na fotelu reżyserki? Ile można powtarzać koncept z "To właśnie miłość"? Duet Baczyński i Kuczewski nie ma już nic ciekawego do powiedzenia. Wszystkie wątki można umiejętnie między sobą przełożyć jak w "Planie B". Chociaż to utopijna wizja bo Pani Kinga myśli o jakimś filmie w Japonii, a mistrz przezroczystości Filip Zylber też nie wróży zbyt dobrze. "Listy do M" można ironicznie porównać do kolejnych części "Szklanej Pułapki" bo poza pojedyńczymi komponentami stały się tym samym przebrzmiałym materiałem. Ja do "Listów do M 5" nie pisałbym już żadnych nowych wątków tylko rozwinął stare :
Mel - Powrót ojca i matki i motywu listów + mama Kazika i jej partner. Wszyscy spędzają razem wielką Wigiliję wraz z postacią Boczarskiej. Dodałbym jeszcze szczęśliwe małżeństwo Bujakiewicz i jej męża + Małaszyński z swoim mężczyzną pracujący jako pracownicy u Dagmary. Oczywiście z Betty( Zielińskiej) przez dwa filmy robiono matkę, która oddaje ojcu dziecko na Wigiliię.
Karina i Szczepan - Kontynuacja wątku z poprzedniej części bo szkoda Chabiora, Lubosa, Smołowik i Pani Kurowskiej. Niech na Wigiliję przyjadą Majka z Sebastianem i dzieckiem. Dodałbym jakieś nawiązanie do tego czym wcześniej zajmował się Szczepan( Był psychiatrą i negocjatorem policyjnym, a później taksówkarzem) a Karina była trenerem rozwoju osobistego i napisała książkę, z której sama nie była zadowolona, cameo tego samobójcy z pierwszych dwóch części, wspomnienie o dziadku, który zniknął. Nerwowość spowodowana czymś tak prozaicznym jak przygotowania do Wigilii, naszą ulubioną krzątaniną. W filmie można by było wreszcie wyjaśnić czemu Ci państwo tak się "gryzą", w pierwszej części było powiedziane, że Szczepan zaniedbywał rodzinę robiąc z Kariny "żonę przy mężu".
Stefan - Można by z niego zrobić kogoś na kształt Johna z "Love Actually", tylko czy polska komedia romantyczna pokaże roznegliżowane sceny seksu? Przecież boimy się wszystkiego, trzeba by mu napisać jakąś sympatyczną dziewczynę o twarzy Barbary Wypych + Wigilia z nią i tymi staruszkami. Tutaj jest potencjał by to rozwinąć.
Karolina i Gibon - Wspólne mieszkanie, po ślubie, nie wiem...
Rudolf i jego syn - Niech ta Rudolf wreszcie ma imię i syn niech ma ojca, jakoś więcej życia, może go zagrać Frycz, próba życia po pogodzeniu z mężem.
Wojciech, Agata, Dusia, Arek - Agata wybrała Arka, ale zarówno ona jak i Dusia wciąż traktują Wojtka jak przyjaciela. Tosia po traumatycznych przeżyciach ma wreszcie siłę spędzić Wigiliję z swoim przybranym ojcem( Już nie pamiętam czemu nie spędziła z nim Świąt w trzeciej części), a żałoba trwa przecież całe życie.
Tego czego cały czas brakuje w tej sadze i co jest największym problemem polskich komedii romantycznych po "Nigdy w życiu" to brak ukazania polskiej mentalności, którą można było dostrzec w podobno przyzwoitym "Podatku od Miłości" i to ta produkcja wydaję się nadzieją tego gatunku, który wciąż nie znalazł własnej tożsamości. Na koniec filmu wszycy wyszliby z kościoła po pasterce i to nie jest reklama katolicyzmu tylko coś zwyczajnego. Pierwsza część serii trwała chyba nawet ponad półtorej godziny. Na koniec "piątki" cała obsada wyszłaby z pasterki i to byłoby porządne pożegnanie, może nawet "przełamanie czwartej ściany"? Szkoda mi dorastającej na planie "młodzieży", która nie odwiedziła rodziny na Święta. Nie wspomnę już o tym, że cały ten film to podobno świąteczna ballada o homofobii, seksizmie, szkodliwych społecznie żartach. Jeśli chciano ukazać wady Polaków to to nadal nie jest Koterski, Bareja czy Smarzowski. Po "Planecie Singli 2" wiem, że ten gatunek jest u nas nadal "dziesięć kroków wstecz", bo przecież jak gej to tylko Marcel a każdy jogin to niewyżyty seksualnie narcyz. Stereotypy trzeba umieć wykpiwać, a nie posługiwać się nimi jak prawdą objawioną.

ocenił(a) film na 1
Malgorzata_Napiorkowski

A po co cie obrzucać skoro sama to juz zrobiłaś

modlishka30

W zasadzie to film o niczym.

Poprzednie części miały fabułę, coś się działo ciekawego, można było bohaterom kibicować, był jakiś motyw główny. W części 4 wszystkiego jest ... za dużo. I w dodatku jest oderwane od poprzednich części, bo z tego filmu to tytuł tylko pozostał. Po kolei:
- mnóstwo bohaterów i mnóstwo wątków. W zasadzie to nawet nie bigos, ale groch z kapustą. Mamy policjanta który nie dogaduje się z partnerką, ale leci na niego koleżanka z pracy, mamy Mela który podrywa kibitkę, która okazuje się szefową, partnerka policjanta pracuje w radio, jej koleżanka ma traumę, bo ma problem synem którego koleżanka spotyka a policjant ściga z kradzież, a szef radia mieszka koło faceta, który ma problem z byłą żoną z którą mieszka, więc idzie z opłatkiem do sąsiadki, która jest goła, a sąsiad spotyka jego córkę w sklepie. Prawda że się nie zgubiliście? :-)
- chaotyczny montaż. Sena A, potem B, potem C, potem D, potem B, potem E, potem A, potem C, potem A - i tak w kółko. Historie mają tyle wspólnego, że po godzinie samochód ze sceny C mija się autobusem ze sceny F. Super!
- wątki powyciągane z pupy. Mel obiecuje prezenty dzieciom, ale nie ma ani mikołajów, ani prezentów, ani ludzi. Zakuwa wiec szefową w kajdanki (!), zabiera autobus (!!), jedzie do domu opieki (!!!), po czy okazuje się że dla wszystkich z domu opieki są stroje mikołajów, w autobusie są gadżety firmowe a dzieci cieszą się bo jako prezenty dostają długopisy firmowe i słodycz płynie z ekranu. Hę?
- ni śmieszno ni straszno. Ot suchary pokroju "a ty lubisz pod kołderką?" trochę smutku (motyw Antoniego), potykanie się o sznurki, grzebanie paluchami w bigosie a jak coś się dzieje to kończy hasłem "no i co mi zrobisz".
- w zasadzie to film reklamowy przerywany scenkami. Jak radio to jedyne w Wawie, jak biżuteria to z pięknej i długiej reklamy, jak słodycze to oczywiście iluminacja na pierwszym planie, no i wiadomo że jedyne centrum handlowe to Arkadia.
- komasacja postaci. Chyba co 5 minut pojawia się nowy bohater, który ma jakiś problem, gdzieś idzie, z kimś się spotyka, nad czymś myśli a po chwili... pojawia się nowy bohater, ale zanim się go pozna to pojawia się trzeci, więc po czwartym nie pamięta się o co chodziło z pierwszym. Ale kasa musi się zgadzać, więc wprowadzamy piątego, który to niby przypadkiem nagle okazuje się matką/ojcem/sąsiadem/pracodawcą pierwszego. A jako że Warszawa to jedno centrum handlowe to nagle przypadkiem wszyscy się spotykają i okazuje się że sąsiada to poznaje się przy kasie w sklepie. Hahaha, niesamowite! No wiec do tego dorzucamy jeszcze Malajkata, co prawda zamiast partnerki damy kogoś innego i dorzucimy jeszcze Pazurę, nikt się nie zorientuje.
- klasyczne polskie problemy z udźwiękowieniem. Aktorzy coś tam bełkoczą, dźwięk gdzieś ginie w tłumie, trudno niekiedy zrozumieć o czym mówią, a po chwili muzyka która wybija uszy. Serio nie ma lepszych mikrofonów, obróbki dźwięku i normalizacji poziomów?

Bohaterowie kręcą się przed kamerą, robią głupie miny, coś do siebie krzyczą i mam wrażenie że czekają aby mieć to za sobą i pójść do kasy, żeby o 15.30 wrócić do domu.

modlishka30

Mi nie podobała się już trzecia cześć. Nie czułem jakbym oglądał wesoły film świąteczny tylko smutny dramat. Strasznie to było ponure.

ocenił(a) film na 3
modlishka30

O tak zgadzam się!

paulina_j127

A mnie się 4 część nawet podobała. Nie zgadzam się że był o niczym. Pokazał znieczulicę wszechobecną w wielkim mieście, starszych ludzi samotnych w święta, ludzi zapracowanych i tych którzy na siłę próbują się dopasować.
Oczywiście nie jest to bezkonkurencyjna jedynka, albo dwójka, ale zdecydowanie lepsza od trzeciej części gdzie w ogóle nie czuć było ducha świąt. Jedyne co mi się wydawało sztuczne to te angielskie piosenki . Mogli dać więcej polskich...

ocenił(a) film na 4
modlishka30

To prawda, co się stało z jej twarzą...

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones