Wszystkie komentarze( zarówno na filmweb jak i na imdb) są w stylu: "piękny", "wzruszający",
"nostalgiczna opowieść o miłości" albo "nuda", "beznadzieja", "miał być o miłości, ale nic z tego nie
wyszło", "pseudo refleksyjny gniot". Dlaczego nikomu nie przyszło do głowy, że to po prostu
absurdalna komedia? Schematy typowe dla melodramatów/romansów powkładane w sposób celowo
do bólu przesadzony. Dziwie się, że jeszcze nikt na forum tego tak nie odebrał.
Zgadzam się całkowicie. Na DVD z "Mężem..." jest też krótki film "Szczęśliwa rodzina". Jak się to oglądnie, to już nie można inaczej patrzeć na "Męża..." niż na absurdalną komedię właśnie. Ale też jest pięknym filmem, zwłaszcza sceny retrospektywne z dzieciństwa. Poza tym, czyż stan zakochania nie jest absurdalną komedią?