Choć bardzo lubię dawne czasy i filmy kostiumowe, to tutaj trochę drażniło mnie przeładowanie filmu scenami, wydarzeniami, które nie były niezbędne, a przez to przeładowanie - dynamiczne tempo niepasujące jakoś do stylu życia na prowincji w XIX wieku, egzaltacja Amy i szczegóły takie, jak dom dziadka Lauriego, twarz wychudzonej Laury Dern po liftingach, czy nawet kompletne fizyczne niepodobieństwo sióstr do siebie.
Film dostosowany do dzisiejszego widza o krótkim czasie koncentracji uwagi: dużo, szybko, wyraziście. Zabrakło chyba niezapomnianego klimatu, czegoś, czym amatorzy dawnych spokojnych czasów mogliby się podelektować.
Trudno, żeby dziewczyny były podobne, ostatecznie nie są w rzeczywistości siostrami, chociaż też bywa, że niby rodzeństwo, a są do siebie niepodobni. Dynamiczne tempo pasowało mi, ponieważ te dziewczyny nie zostały wychowane na posłuszne, grzeczniutkie, uległe damy, że gdzie staną, tam będą stały. Ta dynamika opisuje ich charaktery, tym większa ponieważ są do tego nastolatkami, a ten okres nie należy do najspokojniejszych. Tu nie ma krótki czas koncentracji, bo trzeba cały czas się skupić aby rozróżniać czy dane sceny dzieją się w przeszłości czy teraźniejszości, łącząc fakty i nadążając za skutkami postępowań.
Pytanie, czy te przeskoki i ogarnianie czasów, to zaleta filmu. Czy oglądamy film dla rozrywki, czy dla łamigłówki. Fakt, trzeba być skupionym żeby się połapać co kiedy, ale to raczej nie o to mi chodziło, tylko o to, żeby długą scenę poprowadzić ciekawie i z klimatem, a nie stale przeskakiwać.