PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=810357}

Małe kobietki

Little Women
7,4 75 260
ocen
7,4 10 1 75260
7,1 56
ocen krytyków
Małe kobietki
powrót do forum filmu Małe kobietki

Właśnie obejrzałam seans.. Wcześniej nie oglądałam żadnej z adaptacji i ogólna historia nie była mi znana, ale trochę myśli mi się nazbierało.
Pierwszym szokiem była wyskakująca z powozu i rzucająca się w ramiona przyjaciela Amy, na oczach mnóstwa przechodniów w XIXw. I generalnie w filmie bawią się forma w ten sposób, przybliżając nam niejako „ludzkosc” czasów fraków i gorsetów.
Masa retrospekcji, film poszatkowany do granic niejasności, choć dla mnie na granicy irytacji, mieszczący się jeszcze „na plus”
Scena „pod parasolem” jest wg mnie kreacją literacką Jo, bo o ile dobrze pamietam Fredricha nie było na końcowym „zdjęciu” rodzinnym.
No i wspaniały Chalamet, no ja gościa kupuje w każdej odsłonie i nie zgadzam się z opiniami, ze tutaj poniżej oczekiwań. Przede wszystkim w scenie, gdzie wyznawał miłość działo się tak duzo w tych oczach.. i to mnie chyba najbardziej w tym filmie kłuło i bolało po seansie. Przez cały film, choć wszyscy bohaterzy mieli swoje momenty i problemy, wewnętrznie cały czas czekałam na tzw „happy end”, bo przecież Jo&Teddy czuli się ze sobą tak dobrze, odniosłam wrażenie, ze właśnie pasowali, bo Laurie nie przepadał za tym przepychem, umiał się bawić i cieszyć życiem. Stad tez miałam problem z odbiorem Jo. Irytowała mnie, po czym ją podziwiałam i czułam współczucie. Pięknie zbudowana wielowymiarowa postać. Ale tak niestabilna, powiedziałabym nawet niedojrzała (nie wiem ile w domyśle miała lat), az chciałoby się nią potrząsnąć.

I tak, w zamiarze feministyczna historia podkreśla, ze gdy chcesz odnieść sukces, musisz zdecydowac się albo na karierę, albo rodzine. Ta dam

ocenił(a) film na 8
lelopopady

Jo niedojrzała? Absolutnie krzywdząca opinia. Powiedziałabym wręcz, że Jo była najbardziej dojrzała z sióstr. To ona w chwilach największych kryzysów stawała na głowie by dorzucić się do utrzymania rodziny. By mieć korzyści finansowe ze swoich opowiadań zrezygnowała z marzeń o powieściach, które pragnęła pisać. Zaczęła pisać pod publiczkę. Swoje zarobki inwestowała między innymi w zdrowie Beth. Ścięła swoje piękne włosy by móc jakkolwiek pomóc ojcu. Ani Amy ani Meg na pewno nie podjęłyby tak radykalnego kroku - były mimo wszystko zbyt próżne. Wróciła z Nowym Jorku, gdzie zaczęła się spełniać by zająć się Beth. Totalnie zrezygnowała ze swoich marzeń na rzecz rodziny, co jest zresztą bardzo mocno zaznaczone w książce. Nie miała żadnych próżnych zachcianek czy pustych marzeń, jak np: Amy czy Meg, których marzenia kręciły się wokół wyjścia bogato za mąż. Jo miała otwartą głowę, była ponadczasowa i właśnie dzięki takim kobietom jak ona nastąpiła rewolucja, która dopuściła kobiety do głosu. Jo chciała coś zrobić ze swoim życiem, robić coś "dla innych" a nie dla siebie. Jej słowa nie były bezpodstawne, to była dziewczyna, która każde słowo zamieniała w czyn. To właśnie Jo najmocniej stąpała po ziemi, choć miała największy temperament i marzycielską naturę. Nie mówiąc już o tym, że ona jako pierwsza z sióstr zrozumiała, że małżeństwo bez miłości nie ma sensu i nigdy nie narzekała na biedę.

la_belle_juliette

To ciekawe, że tak odbierasz Jo. Ona jednak sama o sobie często mówi, że jest niedojrzała, że ciągle ze sobą walczy, że ma okropny charakter, jest wybuchowa i nie panuje nad sobą. Jej chęć pomocy rodzinie jest podobnie chaotyczna, co jej osobowość - mogła zostać nauczycielką i dać stabilne oparcie finansowe całej rodzinie plus być blisko matki - nie decyduje się na to. W tej realizacji prawdziwą bohaterką jest Amy - wkłada w kieszeń swoje marzenia i za wszelką cenę realizuje jedyny plan, który mógłby uratować rodzinę - chce wyjść za Freda. Jej scena, gdy tłumaczu to Lauriemu jest niezwykle poruszająca, cieszę się, że odzyskaliśmy tę postać, odpięto jej łatkę głupiutkiej trzpiotki. Z drugiej strony obie siostry w powieści dorastają, dojrzewają - Jo staje się uporządkowana i stabilna, Amy wyzwala się z oczekiwań i walczy o siebie, swoją tożsamość.

Dla mnie najgorzej wypada wątek Meg, tak istotny, bo pokazujący, że można mieć różne marzenia, także takie o założeniu rodziny, nie tylko takie, które zakładają poświęcenie się karierze.

zniewolona_wolna

Ktoś, kto mówi o sobie, że jest niedojrzały, niekoniecznie musi być niedojrzały (tak jak ten, kto mówi o sobie, że jest głupi ;)). Elizabeth Bennet mogła wyjść za pana Collinsa i dać rodzinie stabilizację, jednak nie zdecydowała się na to i nie pamiętam, żeby ktokolwiek twierdził, że była niedojrzała... Jo wierzy, że może utrzymać siebie i pomóc rodzinie pisaniem, i udaje jej się tego dowieść - więc trudno tu mówić o niedojrzałości. Z tym poświęceniem Amy tez nie przesadzajmy: dziewczyna wychodzi za mąż za człowieka majętnego, w dodatku ostatecznie za tego, którego kocha, wcześniej przekonując się, że nie ma talentu pozwalającego jej żyć z malarstwa. Meg natomiast zakłada rodzinę z cudownym Jamesem Nortonem (i to on jedynie wypada słabo, bo nie za bardzo ma co grać...), powodując westchnienia zazdrości licznych widzek :)

lelopopady

"Pierwszym szokiem była wyskakująca z powozu i rzucająca się w ramiona przyjaciela Amy, na oczach mnóstwa przechodniów w XIX w." A dlaczego to Cię zaszokowało? Mowa o Amerykance z Północy (czyli nie była to panienka z kręgu Scarlett O'Hary, nigdy nie obowiązywały jej towarzyskie reguły Południa), która przez dłuższy czas podróżowała po Europie, i to nie po wiktoriańskiej Anglii, a po Włoszech i Francji, gdzie wylewność w sposobie bycia była na porządku dziennym. A ponieważ spotkała Lauriego właśnie we Francji, jestem pewna, że przechodnie co najwyżej się uśmiechnęli (choć nie mogę wykluczyć, że w duchu przyklasnęli).

lelopopady

"I tak, w zamiarze feministyczna historia podkreśla, ze gdy chcesz odnieść sukces, musisz zdecydowac się albo na karierę, albo rodzine. Ta dam" - Wyczuwam niepotrzebną ironię i niezrozumienie tematu. Zapominasz o jednym - w jakim czasie osadzona jest akcja. Zapominasz o drugim - żadna kobieta wtedy nie miała możliwości być zarazem pisarką/malarką/pianistką itd i matką gromadki dzieci prowadzącą dom. Trzecie - wszystkie siostry odniosły sukces - żyły jak chciały i robiły to co chciały. Postać Meg pięknie to ujęła w słowach które padły do Jo. Na tym polega feminizm przecież że każda z nas wybiera swoją ścieżkę bo - uwaga - ma możliwość i nikt jej do niej nie zmusza.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones