Kiedyś zastanawiałem się czy ci księża, biskupi naprawdę wierzą w to co głoszą czy z
premedytacją wciskają to ludziom ... przecież gdyby wierzyli w "życie wieczne", "sąd
ostateczny" to jak mogliby do tego dopuścić, przyzwalać na to by proceder ten miał miejsce przez
lata... w jakim świetle to stawia dwóch poprzednich papieży, którzy o wszystkim wiedzieli,
przyzwalali na to a zależało im tylko na tym by sparwy zatuszować, wyciszyć a "instytucja" miała się
dobrze. I co z tymi "ludzi", którzy się tego dopuszczają, jak on może teraz spokojnie żyć sobie na
emeryturze, na co on liczy gdy wg swojej wiary stanie przed Bogiem na sądzie ostatecznym... ?