Oryginalny obraz. Klimatyczny, dobrze zagrany miejscami dziwny. Zawiera wiele symboli i metafor.
Jedna z lepszych ról Dunst.
Mam jednak problem z wyłapaniem jego głównej puenty. Można ten film różnie interpretować ale jestem ciekaw co konkretnie reżyser miał na myśli? Postawy w obliczu zagłady? Zepsucie świata i brak perspektyw na jego poprawę?
Lubię takie filmy. Ten sprawił że dziś co chwilę zerkałem w niebo. Że zastanawiałem sie na życiem swoim i bliskich. Jestem teraz pełen obaw iż może rzeczywiście zatrzymałem się w miejscu i już nic lepszego mnie nie spotka. Świat też już lepszy nie będzie. Wręcz przeciwnie. Melancholia jest pesymistyczna i optymistyczna jednocześnie. Wywołuje skrajne emocje.
To dziwne ale u Triera apokalipsa wygląda pięknie. Jest pociągająca. Pojawia się pytanie czy taki koniec może oznaczać początek czegoś lepszego?
Zakończenie pozostawia u widza pustkę. Nie wiadomo czy o świat warto walczyć czy lepiej sobie darować.